TUR-INFO.PL
Serwis Informacyjny Branży Turystycznej
Izraelskie władze zażądały, żeby pasażerowie wszystkich przylatujących do tego kraju samolotów na pół godziny przed lądowaniem zapinali pasy i nie opuszczali już swoich miejsc. Żądanie to ma związek z najnowszymi groźbami radykalnego libańskiego Hezbollahu. Jak dowiedział się Reuters, izraelski resort transportu wydał już odpowiednie zarządzenie obowiązujące zarówno krajowe jak i zagraniczne linie lotnicze. Nie ukrywano, że jest to wynikiem zapowiedzi rozpętania przez Hezbollah "otwartej wojny" przeciwko państwu żydowskiemu w odwecie za śmierć jednego z przywódców tego ugrupowania.
reklama
Imad Fayez Mugniyah poniósł śmierć 12 lutego w zamachu bombowym w stolicy Syrii, Damaszku. Mugniyah znajdował się na amerykańskiej liście najbardziej poszukiwanych terrorystów. Hezbollah o zamach oskarżył Izrael. Władze izraelskie jednak stanowczo temu zaprzeczyły.
Reuters, powołując się na źródło w izraelskich służbach bezpieczeństwa informuje, że obowiązek zapinania pasów, gdy samolot znajduje się w odległości 180 mil (290 km) od izraelskiego lotniska, ma uniemożliwić ewentualne próby wdarcia się terrorystów do kokpitu na krótko przed lądowaniem. W zeszłym roku, w związku z zagrożeniem terrorystycznym, w Izraelu wprowadzono obowiązek korzystania przez pilotów z tzw. kodu bezpieczeństwa - Security Code System - SCS. Pilot maszyny, która znajduje się w odległości 180 mil od izraelskiego lotniska, podaje kontrolerom lotów w Tel Awiwie unikatowy, zaszyfrowany kod, informując ich w ten sposób, że kokpit znajduje się we właściwych rękach.
Eksperci podkreślali jednak, że terroryści mogą zaczekać, aż pilot poda kod, aby następnie próbować zawładnąć maszyną chwilę przed lądowaniem. Obowiązek pozostawania pasażerów na miejscach w połączeniu z zablokowaniem drzwi pokładu pasażerskiego, ma temu zapobiec.
© 2024 TUR-INFO.PL Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kontakt z nami
