TUR-INFO.PL
Serwis Informacyjny Branży Turystycznej


2007-06-27 - Mieli pracować w hawajskich hotelach i restauracjach...

Kilkudziesięciu studentów z Polski przez całe wakacje miało pracować w hotelach oraz restauracjach na Hawajach. Jednak zamiast tego śpią u znajomych i dorabiają w McDonaldzie w Honolulu.

reklama


Łukasz Walewski, student z Łodzi poleciał na Hawaje 19 czerwca. Jeszcze przed wyjazdem dostał niepokojące e-maile od kolegów, którzy do USA wyjechali wcześniej. Łukasz wyznał - Pisali, że nie ma pracy, którą mieliśmy dostać, że są kłopoty ze spaniem. Dodał - Niestety za dużo zainwestowałem i nie mogłem zrezygnować z wyjazdu.

Po przyjeździe student wyznał - Na miejscu jest gorzej niż myślałem. Około trzydziestu studentów z całej Polski zostało na lodzie. A wkrótce dojadą kolejni. Ostrzeżcie ich, póki czas.

Wyjazd do pracy na Hawaje był w tym roku atrakcją programu Work&Travel. Umożliwiał on studentom legalne zatrudnienie w Stanach Zjednoczonych podczas wakacji. W przypadku Hawajów zapewniona miała być praca w hotelach, restauracjach i sklepach od 7 USD za godzinę. Przy wykupie tzw. full opcji, organizatorzy wyjazdu zapewniali pierwszą pracę oraz zakwaterowanie. Jednak kilkunastu studentów z Łodzi, Krakowa, Poznania, Częstochowy i Katowic, którzy są już na miejscu, alarmują - Zostaliśmy oszukani!

Anna Jasiak, studentka z Poznania, która na Hawajach jest od trzech tygodni zapewnia - Gdyby to nie był koniec świata, już dawno bym wróciła. Wyjaśnia - Już pierwszego dnia, ktoś radził nam uciekać. Zamiast w apartamencie spałyśmy u koleżanki pani konsul, potem w akademikach. Kiedy poszłam do hotelu, gdzie miałam pracować, menadżer stwierdził, że nie ma dla mnie żadnych propozycji. Same znalazłyśmy pracę w kawiarni. Problem w tym, że akademik zamkną 20 sierpnia, a my wylądujemy na bruku. Zainwestowałam w wyjazd prawie 10 tys. zł. Chciałam zarobić. To wstyd, ale żeby przeżyć muszą pomagać nam rodzice, którzy ślą nam pieniądze.

Aleksander, student Akademii Ekonomicznej w Krakowie poinformował - Od dwóch tygodni nie mam pracy. Tu nikt nie słyszał o naszym programie. Właściciele niechętnie też chcą zatrudnić na krócej niż pół roku. Mój menedżer nawet nie wiedział, gdzie leży Polska. Nie mówiąc już o pracy dla mnie. Dla wielu z nas praca w McDonaldzie to jedyne wyjście. Gdybym wiedział, że mam tak dostać w kość, nie leciałbym aż na Hawaje. Nie odpuścimy tak tego. Chcemy odzyskać pieniądze.

Natomiast Piotrek, student Uniwersytetu Łódzkiego do pracy do USA wyjechał już rok temu. Miał dobre wspomnienia z pobytu. Pracował w kasynie w Nevadzie i zarobił parę tysięcy USD. Jednak w tym roku dużo straci. Przyznał - Skusiły mnie egzotyczne Hawaje i najwyższe stawki za godzinę. Ale to jest jakaś katastrofa. Mieszkaliśmy kątem u znajomych Polaków, wkrótce stracimy i to mieszkanie i gdzie wylądujemy? Na ulicy? Najgorsze jest to, że mają przyjechać kolejni studenci - dla nich nie będzie już nawet pracy w McDonaldzie.

Wyjazd na Hawaje został zorganizowany biuro "Usługi Konsultingowe", mieszczące się przy ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. Mariusz Kraśnicki, szef biura wyznał - Niestety sytuacja również nas zaskoczyła. W propozycjach pracy nie było ofert fast-foodów, prawdopodobnie nasz partner na Hawajach nie przewidział aż tak dużej zapaści w turystyce. Hotele i restauracje świecą pustkami. Dlatego w ostatniej chwili pani konsul załatwiła pracę w McDonaldzie. Od półtora tygodnia sami kontaktujemy się z innymi pracodawcami i szukamy studentom lepszych ofert. Fakt, mogli mieć inne wyobrażenie i pewnie McDonald nie jest szczytem ich marzeń. Staramy się, aby to szybko się zmieniło.

Studenci przyznają, że po powrocie najprawdopodobniej złożą pozew do sądu przeciwko organizatorowi wyjazdu.



Wróć do strony głównej


Pełna wersja

© 2024 TUR-INFO.PL Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kontakt z nami

stat24.com