TUR-INFO.PL
Serwis Informacyjny Branży Turystycznej


2005-10-04 - Opłata za reklamę czy "haracz"?

Oficjalnie, ogromne kwoty, jakie zmuszone są wyłożyć samorządy miast z których będzie latał Ryanair, są opłatami za reklamę na stronie przewoźnika. Ma ona przynieść ogromne korzyści i napływ rzeszy turystów bo, według Ryanaira, odwiedza ją 200 mln osób miesięcznie.

reklama


Tym sposobem Bydgoszcz zapłaci linii 1,4 mln złotych rocznie, dla Torunia będzie to suma 300 tys. złotych za rok, a rzeszowscy urzędnicy ostatnio zaakceptowali opłatę w wysokości 1,5 mln rocznie. Im mniej atrakcyjny region, tym większe opłaty.

Za co płacimy? "Reklama" na stronie Ryanaira, umieszczona w zakładce "miejsca docelowe" ("destinations"), nie tylko nie rzuca się w oczy ale wręcz jest trudna do znalezienia dla początkującego użytkownika.

Po otwarciu właściwej podstrony, oczom użytkownika ukazuje się wyszukiwarka portów lotniczych na których ląduje Ryanair a także mapa Europy z zaznaczonymi destynacjami.

Po kliknięciu na dowolne miasto ukazują się informacje będące właśnie tak kosztowną reklamą. Wszystkie miasta zaprezentowane są w jednolitej formie - nagłówek koloru bordowego i jednolity tekst. Akapity oddzielone niebieskimi gwiazdkami.
Rzuca się w oczy całkowity brak zdjęć.

Pod spodem jest miejsce na linki, ale większość polskich miast takowych nie posiada (lub jedynym linkiem jest przekierowanie na stronę lokalnego lotniska). Umieszczenie linków wymaga bowiem oddzielnej zgody Ryanaira, a na to trzeba poczekać.

Mało kto chyba wierzy, że reklama spowoduje boom turystyczny w którymkolwiek z wymienionych na stronie przewoźnika miast. Urzędnicy są jednak postawieni pod ścianą, bowiem wykupienie "reklamy" jest podstawowym warunkiem podpisania umowy na połączenie lotnicze z Ryanairem.



Wróć do strony głównej


Pełna wersja

© 2024 TUR-INFO.PL Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kontakt z nami

stat24.com