TUR-INFO.PL
Serwis Informacyjny Branży Turystycznej
W wyrobisku Bolko, jednym z najczystszych opolskich kąpielisku, w zeszły piątek wykryto groźne dla zdrowia ludzi bakterie coli. Sanepid natychmiast wydał zakaz kąpieli, ale nad wodą nie można było zobaczyć żadnej informacji na ten temat aż do wczoraj. Ludzie mogli więc nieświadomie przez kilka dni kąpać się w zanieczyszczonej wodzie.
reklama
Bolko nie jest zdatne do kąpieli. Jak mówi Marzena Nanowska-Geisler z powiatowego sanepidu, to, że wyrobisko Bolko jest zanieczyszczone, zostało stwierdzone już w piątek. Przesłano tę informację do wydziału kultury i sportu urzędu miasta.
Bakteria coli zazwyczaj bytuje w jelicie grubym człowieka. Wykryta w zbiornikach wodnych oznacza, iż w wodzie musiały znaleźć się ludzkie odchody. Na razie nie wiadomo jakie ścieki skaziły wodę w kąpielisku i skąd pochodziły.
Człowiek, który przez przypadek połknie wodę zanieczyszczoną bakteriami coli, czy też wykąpie się w niem może mieć różne objawy - m.in. bakteria ta może wywołać zatrucie pokarmowe, zmiany zapalne skóry, zapalenie układu moczowego.
Zakaz kąpieli w wyrobisku Bolko został wydany przez sanepid 22 sierpnia br. Tego dnia wysłano faksem nakaz administracyjny do ratusza, który był zaadresowany do prezydenta Ryszarda Zembaczyńskiego.
Problem w tym, iż informacja o zakazie nie była udostępniona w żadnym widocznym miejscu w okolicach jeziora. Pomimo upływu kilku dni taka tablica nie pojawiła się, w związku z czym we wtorek wysłano nad jezioro kolejną kontrolę. Ponadto do prezydenta Zembaczyńskiego natychmiast poszedł faks informujący, że nakaz administracyjny nie został wykonany.
W wyrobisku pomimo zakazu kąpieli kąpali się więc ludzie.
Faktem jest, iż żaden zakaz nie jest w stanie powstrzymać ludzi od kąpieli na własną odpowiedzialność, ale mimo wszystko bezwzględnie muszą być poinformowani o istniejącym zagrożeniu.
Gdy w 5 dni po ogłoszeniu zakazu kąpieli pracownicy sanepidu zjawili się na Bolko, dostrzegli kąpiące się osoby. Jak wyjaśnia Nanowska-Geisler, z powiatowego sanepidu, dopiero po wyjaśnieniach urzędników ratownicy wywiesili czerwoną flagę oznaczającą zakaz kąpieli.
Rafał K., stacjonujący na Bolko ratownik WOPR-u potwierdził te informacje. Jak mówi, nie wiedział o zakazie. Dodał też, że nie kąpał się nikt z osób postronnych. To ludzie z WOPR-u byli w wodzie. W chwili, kiedy przyjechała kontrola z sanepidu byli w trakcie penetrowania dna, czyli czynności, które należą do ich niemalże codziennych obowiązków.
Ratownicy zbagatelizowali więc wcześniejsze sygnały prasy o zanieczyszczeniu, nie wywiesili czerwonej flagi po rozmowie z dziennikarzem "Gazety wyborczej", który pytał, dlaczego nad wodą nie ma tablicy ostrzegawczej, skoro sanepid wydał zakaz kąpieli na Bolko 1 (takiej właśnie nazwy użyto w oficjalnej informacji). Wtedy któryś z nich stwierdził, że tutaj jest Bolko 2.
Zbigniew Szorc, który jest prezesem opolskiego WOPR-u, stwierdził natomiast, że nie zna żadnych podziałów na Bolko 1 i 2, nigdy wcześniej o nim nie słyszał. Nie wie, dlaczego próbowano dziennikarza wprowadzić w błąd.
Po wizycie sanepidu, kilka godzin później, ratownicy wywiesili czerwoną flagę. Kryształowicz przyznaje, że uwierzył, że jest zakaz dopiero, kiedy zobaczył go na piśmie. Wyjaśnia, że między sobą kąpielisko nazywane jest Bolko, ale kiedy np. wysyłane jest gdzieś urzędowe pismo, to używane jest określenie Bolko 2, tak, aby akwen nie mylił się z wyspą.
Czy to wina złego przepływu informacji?
Nanowska-Geisler jest zdziwiona wynikłą sytuacją, nie wie, czy nastąpił zły przekaz na linii ratusz - WOPR, czy zadziałał jakiś inny czynnik. Fakty są niezaprzeczalne, zanieczyszczone kąpielisko działało nieprzerwanie, a nie tak nie powinno było się zdarzyć.
W związku z tym, że zakaz został wydany w piątek, przez cały weekend ludzie byli narażeni na różnego typu choroby. Jednak Krzyształowicz uspokaja, w sobotę i niedzielę nie było warunków do wypoczywania nad wodą, ani też do pływania. Na plaży były pustki. Dodaje także, że coś tu jest jednak nie tak, skoro osoby, które mają dbać bezpośrednio o bezpieczeństwo plażowiczów, o zagrożeniu dowiadują się na szarym końcu. Przepływ informacji nie jest tak sprawny, jak powinien. Nikt nie powiadomił ich o nakazie sanepidu.
Te informacje potwierdza Zbigniew Szorc, rzeczywiście, nie dostali informacji o zakazie.
Mirosław Pietrucha, rzecznik ratusza, zapytany o przyczyny wynikłej sytuacji, odpowiedział, że musi ustalić, kto był za to odpowiedzialny, a także dlaczego informacja o zakazie kąpieli nie została umieszczona na kąpielisku. Na pewno sprawa nie zostanie zbagatelizowana.
© 2024 TUR-INFO.PL Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kontakt z nami