TUR-INFO.PL
Serwis Informacyjny Branży Turystycznej
28 października ubiegłego roku na lotnisku w Pyrzowicach, kiedy lądowało tam 150 żołnierzy wracających z misji w Libanie, mogło dojść do poważnej katastrofy - ujawnia dzisiejszy "Super Express".
reklama
Gazeta dotarła do zdjęć i relacji świadków, którzy mówią, iż cudem wtedy nikt nie zginął. Oficjalnie podawano tylko, że samolot miał problemy z lądowaniem. Naprawdę to wyglądało zupełnie inaczej, jednak sprawę zatuszowano.
Władze lotniska informowały, że Boeing skosił kilka latarni naprowadzających, ale nic poważnego się nie stało.
Gazeta ujawnia jak było faktycznie. Boeing 737-800 rozpoczął manewr lądowania około 3 nad ranem. Załoga chciała skrócić sobie drogę, zaoszczędzić czas i paliwo. Dlatego pilot nie wykonał pełnej procedury kołowania nad pasem startowym i zrobił manewr podobny do ścięcia zakrętu pędzącego samochodu na wąskiej drodze.
Po czym maszyna gwałtownie straciła wysokość i przechylona na bok zaczęła ścinać elementy świateł naprowadzających, które szarpały blachę samolotu i wpadały do silników. Hiszpański pilot w ostatniej chwili wyprostował maszynę i awaryjnie wylądował - pisze "Super Express" powołując się na ekspertów.
Na początku załoga samolotu nawet nie poinformowała o niczym kontrolera. Piloci zrzucili winę na system naprowadzający ILS zainstalowany na lotnisku w Katowicach.
Poważnie zniszczony Boeing linii lotniczych Air Europa cały czas jest naprawiany na katowickim lotnisku przez amerykańskich inżynierów - podaje gazeta. Śledztwo w tej sprawie nadal trwa w Prokuraturze Rejonowej w Tarnowskich Górach.
© 2024 TUR-INFO.PL Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kontakt z nami
