TUR-INFO.PL
Serwis Informacyjny Branży Turystycznej


2006-01-16 - Za rok ferie w jednym terminie?

Najprawdopodobniej w przyszłym roku ferie nie będą tak ja teraz, w czterech różnych terminach, ale w jednym. Tak chce minister edukacji Michał Seweryński.

reklama


Dlaczego minister chce aby wszyscy uczniowie zaczynali i kończyli zimowy odpoczynek tego samego dnia? Podobno ma to pomóc w spotkaniu się porozrzucanych po kraju rodzin. Na rozbicie ferii na 4 terminy skarżą się bowiem rodzice i kuratorzy - rodzice - bo rodziny z różnych województw nie mogą wypoczywać razem, a kuratorium bo dzieci zwalniane są z zajęć, by mogły wyjechać na ferie z rodziną.

Niestety jest też druga strona medalu, której minister chyba nie wziął pod uwagę. Jeden termin ferii zaskutkuje zapchaniem pociągów, wzrostem cen usług hotelarskich i pogorszeniem jakości pozostałych świadczeń, wynikających z jednorazowego przeciążenia -np. wyciągów.

Przewoźnicy, biura turystyczne zajmujące się turystyką dziecięcą i młodzieżową oraz hotele i domy wypoczynkowe zaczęły bić na alarm, gdyż ferie w całej Polsce w jednym terminie grożą komunikacyjnym paraliżem i podwyżkami.

- Zakopianka zakorkowana, pociągi przeładowane, wyciągi narciarskie przeciążone - obrazuje potencjalną sytuację Andrzej Gąsienica-Makowski, starosta tatrzański, który już raz interweniował w ministerstwie, gdy w 2003 r. kuratorzy oświaty chcieli wprowadzenia jednego terminu ferii. Teraz też zapowiedział, iż będzie stanowczo bronił czterech turnusów. Jego zdaniem jeden turnus nikomu się nie opłaci - ani żyjącym z turystyki góralom, ani wypoczywającym dzieciom. - Ceny natychmiast poszybowałyby w górę - prognozuje Gąsienica-Makowski. I to nawet o ponad 100 proc. Bo górale musieliby w ciągu dwóch tygodni zarobić tyle co teraz przez półtora miesiąca.

Z szacunkowych danych Ministerstwa Edukacji wynika, że ferie spędza poza domem 1 mln 600 tys. uczniów. Gdy taka liczba dzieci z opiekunami zacznie się przemieszczać po kraju, to Polsce grozi komunikacyjny paraliż. - Większość jedzie w góry. Obawiam się, czy uda się dowieźć wszystkich - niepokoi się Anna Rosiek, rzecznik prasowy PKP Intercity. W dodatku niewielki dworzec kolejowy w Zakopanem ma ograniczenia - dziennie może wjechać na niego 6-10 pociągów, czyli ok. 5 tys. osób. Jeżeli założymy, że dzieci chciałby przyjechać do Zakopanego na początku ferii, do w ciągu dwóch dni koleją pod Tatry dostałoby się tylko 10 tys. osób. - Efekt będzie taki, że wiele dzieci nigdzie nie pojedzie. Bo albo nie będzie ich na to stać, albo po prostu nie dojadą - martwi się również Dariusz Wojtal, szef Komisji Biur Podróży i Transportu Polskiej Izby Turystyki.

Obecnie ferie są podzielone na 4 tury. Podział jest tak przemyślany, by nie było tłoku i razem nie spotykały się ze sobą województwa, które lubią odpoczywać w tych samych miejscowościach - np w górach dzieci z Warszawy mijają się z dziećmi z Krakowa. W tym roku najpierw wypoczywa Dolnośląskie, Łódzkie, Mazowieckie, Opolskie i Zachodniopomorskie, następnie Podlaskie, potem Lubelskie, Podkarpackie, Pomorskie, Śląskie, Warmińsko-Mazurskie, a na końcu Kujawsko-Pomorskie, Lubuskie, Małopolskie, Świętokrzyskie i Wielkopolskie. W kolejnych latach terminy ferii zmieniają się cyklicznie - zgodnie z zasadą "ostatni będą pierwszymi".


Na razie trwają prace ministerstwa nad przyszłorocznym kalendarzem szkolnym. - Rozważamy wprowadzenie jednego, może dwóch terminów - powiedział Mieczysław Grabianowski, rzecznik resortu. Efekty prac ministerstwa branża pozna w maju.



Wróć do strony głównej


Pełna wersja

© 2024 TUR-INFO.PL Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kontakt z nami

stat24.com