TUR-INFO.PL
Serwis Informacyjny Branży Turystycznej
Wczoraj (18.02.09) w łódzkim hotelu Focus odbyło się walne zebranie akcjonariuszy Sfinksa. Tematyką spotkania był złożony we wtorek wniosek o upadłość.
reklama
Prezes Jacek Trybuchowski, rządzący Sfinksem od listopada, poinformował, że w czwartym kwartale firma straciła 204 tysiące klientów w porównaniu z tym samym okresem roku poprzedniego, co oznacza spadek liczby transakcji o 12%. Dodał, że w tym czasie firma zanotowała stratę w wysokości 3,9 mln zł.
Najgorsze wyniki zanotowało otwartych niedawno 5 restauracji na Węgrzech i w Czechach. W 2008 roku przyniosły 5 mln zł straty. Do tego już w kwietniu Sfinks musi się rozliczyć z tzw. opcji walutowych. Może na tym stracić 8 mln zł.
- Mamy 16 milionów złotych przeterminowanych należności. Firma utraciła płynność, wszystkie konta są zablokowane przez banki i komornika - oświadczył Trybuchowski.
Zarząd zaproponował po pierwsze, zawrzeć układ z wierzycielami i dokapitalizować spółkę. Po drugie, zamknąć działalność na Węgrzech i w Czechach, nierentowne restauracje w Polsce i upłynnić sieć Chłopskie Jadło. Po trzecie, poprawić kontrolę nad przepływami finansowymi. Po czwarte, poprawić rozpoznawalność marki Sphinx. Po piąte dać więcej kompetencji franczyzobiorcom.
W ubiegłym roku kontrolę nad łódzkim Sfinksem przejęli Amerykanie z koncernu AmRest. Tomasz Morawski, któremu zostało jeszcze 28% akcji, od dawna przekonuje, że został przez nich oszukany. Wczoraj dodatkowo dowodził, że nie ma podstaw do złożenia wniosku o upadłość.
Morawski podczas walnego zarzucił prezesa Trybuchowskiego pytaniami o podstawowe liczby. Drwił z szefa spółki, gdy ten gubił się w odpowiedziach lub gorączkowo szukał wsparcia u rady nadzorczej. Morawski chce bowiem odzyskać władzę w firmie. Złożył wniosek o odwołanie czterech członków rady i powołanie nowych, z sobą na czele.
Kurs Sfinksa wzrósł wczoraj o ponad 7%.
© 2024 TUR-INFO.PL Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kontakt z nami