TUR-INFO.PL
Serwis Informacyjny Branży Turystycznej
Ze względu na wprowadzenie przez białoruskie władze ograniczeń w wywozie paliwa na polsko-białoruskiej granicy zmniejszyła się liczba podróżnych przekraczających ją samochodami osobowymi.
reklama
Prezydent Łukaszenko wprowadził dekret, który mówi, że osoby przekraczające granicę częściej niż raz na trzy dni, mają obowiązek zapłacić cło od przewożonego paliwa, również tego, które znajduje się w baku. Przepis ten nie dotyczy międzynarodowych przewoźników i osób podróżujących służbowo.
W zeszłym tygodniu na białoruskiej kontrolowano podróżnych, ustalając kto często jeździ do Polski. - Białorusini dopiero uczą się stosowania nowych przepisów, częściej, więc ostrzegają i przypominają przemytniczym mrówkom o nowych zasadach przewożenia paliwa. Po wschodniej stronie już zaczęły się jednak tworzyć korki - mówi Marzena Siemieniuk, rzecznik Izby Celnej w Białej Podlaskiej.
- Choć polska strona już dawno wystąpiła do Mińska o informacje w sprawie nowych zasad clenia paliw, oficjalnie nie otrzymała takiego zawiadomienia - mówi Maria Hiż z biura prasowego Ministerstwa Finansów.
- Przywożenie paliwa zza wschodniej granicy przez podróżnych - w dopuszczalnych przez przepisy ilościach, czyli w zwykle pełnym baku i dziesięciolitrowym kanistrze, było na granicy zjawiskiem nagminnym. - potwierdza Marzena Siemieniuk, rzecznik Izby Celnej w Białej Podlaskiej.
Tzw. mrówki jeżdżące autami ze stulitrowymi bakami mogły w ciągu dnia trzykrotnie przekroczyć granicę przewożąc paliwo, które jest tam tańsze nawet trzykrotnie w porównaniu z cenami w Polsce. Jeden taki kurs wiązał się z zyskiem blisko kilkudziesięciu euro. Aktualnie ceny takiego paliwa sprzedawanego przez przemytników idą w górę.
- Litr benzyny 95 sprzedawany jest na białoruskich stacjach paliw za równowartość 97 centów USA, a ropy - za 69 centów - twierdzi Marcin Sitniczuk z Izby Celnej w Białymstoku.
© 2025 TUR-INFO.PL Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kontakt z nami