TUR-INFO.PL
Serwis Informacyjny Branży Turystycznej


2006-06-09 - Kraków nie może stać się turystycznym McDonaldsem

Na pytanie jak długo Kraków będzie jeszcze przeżywał boom turystyczny i jak podsycać zainteresowanie miastem, a zarazem nie utonąć w morzu przyjezdnych, odpowiadali na łamach Gazety Wyborczej twórcy strategii rozwoju turystyki Krakowa na lata 2007-2013.

reklama


W 2005 roku do Krakowa przyjechało 7 mln turystów (dla porównania warto zaznaczyć, iż znacznie większy i popularniejszy Paryż odwiedza rocznie ok. 22 mln osób). W 2006 roku wydłużeniu uległ sezon turystyczny w Krakowie. Obcojęzyczny gwar w pubach i restauracjach słychać było już w lutym, marcu. Katarzyna Gądek, dyrektor magistrackiego wydziału promocji szacuje, iż w tym roku miasto może spodziewać się nawet 8,5 mln turystów.

Aby Kraków się nie znudził
Jednak aby boom turystyczny na wypoczynek w Krakowie szybko się nie skończył, trzeba działać w określony sposób. Zdaniem Michała Jakubczyka z wydziału promocji miasta Kraków przede wszystkim powinien unikać pułapki makdonaldyzacji turystyki, w którą wpadła Praga. - Ankietowani turyści chwalili Kraków przede wszystkim za jego autentyczność. Za to, że wciąż spotyka się tu mieszkańców, kelnerów, właścicieli hoteli, a nie, jak w Pradze, wiecznie uśmiechniętych i bezbarwnych "dostarczycieli usług turystycznych - odpowiada Jakubczyk. Podkreśla on również, iż w Krakowie dziedzictwo żydowskie też jest znacznie mniej skomercjalizowane niż w Pradze.

Jak przyciągać nowych turystów?
Autorzy strategii rozwoju turystyki Krakowa, kwidzą przyszłość turystyki stolicy Małopolski w jej specjalizacji. W Krakowie stawiają na:
- rozwój turystyki kulturalnej,
- rozwój turystyki kongresowo-konferencyjnej,
- a także znaczy wzrost istotności turystyki religijnej.

- Z badań wynika, że tylko 30 proc. pielgrzymów przybywających do Łagiewnik ogranicza się do odwiedzenia sanktuarium. Większość chce zobaczyć też miasto. To specyfika Krakowa, bo na przykład 90 proc. pielgrzymujących na Jasną Górę nie zwiedza Częstochowy - tłumaczy rolę turystyki religijnej dla Krakowa Anna Wilkońska, współautorka strategii.

Co zagraża turystyce w Krakowie?
Zdaniem twórców strategii największymi zagrożeniami dla turystycznego boomu w mieście jest zaniechanie rozbudowy lotniska i budowy centrum kongresowego.

Coraz większym, istotnym dla turystyki przyjazdowej problemem staje się też brak wykwalifikowanej kadry menedżerskiej w hotelach i restauracjach. Równie trudno znaleźć dobrego kucharza. - Wykształceni młodzi ludzie uciekają do pracy w Anglii lub Irlandii - zauważa Anna Wilkońska.

Ważny dla miasta jest również wizerunek. Kraków powinien szczególnie uważać, by nie dorobić się wizerunku miasta zdominowanego przez turystów. Zagrożenie iż tak się stanie, jest całkiem realne, ze względu na niewielką powierzchnię centrum miasta, na której koncentruje się ruch turystyczny. Stąd postulat twórców strategii rozwoju związany z rozproszeniem turystów po całym mieście. Pomysłowi temu sprzyjają możliwości jakie ma Kraków i rosnące zainteresowanie socrealistyczną Nową Hutą, Łagiewnikami, Podgórzem czy, na przykład, fortami.

- Szczególnie pomocna w rozpraszaniu przyjezdnych jest turystyka religijna. Pielgrzymi zwiedzają nie tylko Łagiewniki, ale na przykład papieskie Dębniki czy kościoły nowohuckie: Arkę Pana w Bieńczycach czy kościół pw. Maksymiliana Kolbego w Mistrzejowicach - mówi Michał Jakubczyk.

Na ile turystów rocznie Kraków może liczyć?

Na pytanie do ilu milionów turystów rocznie można dojść, jeśli boom na Kraków nie osłabnie, twórcy strategii rozwoju turystyki następująco: - Myślę, że taką liczbą graniczną jest 10 mln osób. Na korzyść Krakowa wciąż działa to, że leżymy na wschodnich rubieżach Unii Europejskiej. Dla wielu turystów z Europy Zachodniej wyjazdy na wschód Europy są bardzo pociągające, ale boją się jechać np. do Lwowa. Wybierają więc Kraków.



Wróć do strony głównej


Pełna wersja

© 2024 TUR-INFO.PL Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kontakt z nami

stat24.com