TUR-INFO.PL
Serwis Informacyjny Branży Turystycznej
Grecka policja podała, iż do śmierci dwójki polskich turystów na Krecie przyczyniły się błędy pracowników biura turystycznego. Pilot bowiem zgłosił zaginięcie zbyt późno i skierował poszukiwania w niewłaściwe miejsce - podaje Gazeta Wyborcza.
reklama
Dwójka turystów, 40-letnia współwłaścicielka biura nieruchomości z Wrocławia z 37-letnim bratem poleciała na Kretę z Ecco Holiday. Na miejscu dokupiła wycieczkę fakultatywną do wąwozu Samaria - 17-kilometrowej trasy wiodącej z wysokości 1200 m nad samo morze. Niestety wycieczka zakończyła się tragicznie. Dwójka turystów odłączyła się od grupy, zagubiła na szlaku i umarła z wyczerpania.
Z raportu greckiej policji, przygotowanego dla ambasady w Atenach turyści w góry pojechali z całą grupą autobusem w sobotę 21 lipca rano. Zgodnie z planem wąwozem każdy schodzić miał swoim tempem, tak by nie spóźnić się na ostatni prom o godz. 18.
Na górze, po wyjściu z autobusu, turyści powinni kupić bilety wstępu do wąwozu. Bilety te są zaprojektowane tak, by strażnicy wąwozu mogli sprawdzić, czy nikt nie został na trasie. Mają one dwie części - pierwszą oddaje się przy wejściu, drugą - przy wyjściu.
Niestety, śledztwo wykazało, iż w przypadku polskich turystów bilety w ogóle nie zostały kupione. Z ustaleń policji wynika, iż rodzeństwo nie weszło do wąwozu standardowym szlakiem. Być może turyści zagapili się na parkingu i zgubili swoją grupę, a pilot wycieczki, 21-letni Piotr P. tego nie zauważył.
Obecnie policja bada zdjęcia z aparatu turystki. Widać z nich, jak trudnym górskim szlakiem poszli Polacy.
Jednocześnie grecka policja bada zeznania polskiego pilota, Piotra P., wg których cała jego grupa w komplecie weszła do wąwozu i że była kompletna jeszcze na czwartym kilometrze, czyli po najtrudniejszym fragmencie trasy. Piotr P. powiedział Gazecie Wyborczej, iż nic takiego nie powiedział, a tłumaczka źle przełożyła jego słowa.
Grecka policja twierdzi, iż rozpoczęła poszukiwanie w złym miejscu, bowiem zmyliła ją informacja Piotra P., iż widział zaginionych już w wąwozie. Zgodnie z relacją Piotra P. gdy wieczorem, na dole okazało się, że dwóch osób brakuje, to pilot nie czekał, ale wrócił z pozostałymi do hotelu. Polecono mu tak zrobić, bo oczekiwanie oznaczałoby, że ostatni prom odpłynie i grupa nie będzie miała gdzie spać. Piotr P. poprosił tylko właściciela tawerny położonej u wylotu wąwozu, by powiadomił strażników parku o zaginięciu dwójki turystów. Rezydent biura zadzwonił również na policję, ale twierdzi, iż go zignorowano.
Oficjalne zawiadomienie o zaginięciu Polaków grecka policja dostała w poniedziałek po południu od greckiego współorganizatora wycieczki do Samarii. Na trzeci dzień po zaginięciu. Poszukiwania rozpoczęły się we wtorek. Niestety, w złym miejscu. Gdy w nocy z czwartku na piątek odnaleziono turystów kobieta już nie żyła, a mężczyzna umarł na kilka godzin po odnalezieniu.
Grecka policja twierdzi, iż rozpoczęła poszukiwanie w złym miejscu, bowiem zmyliła ją informacja pilota, iż widział zaginionych już w wąwozie.
Rafał Ropa prokurent Ecco Holiday (organizatora wycieczki) powiedział Gazecie, iż jego firma przeprowadziła wewnętrzne dochodzenie w sprawie wypadku.
Dochodzenie w tej sprawie prowadzi również Prokuratura Rejonowa Wrocław-Stare Miasto.
© 2024 TUR-INFO.PL Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kontakt z nami