TUR-INFO.PL
Serwis Informacyjny Branży Turystycznej


2008-01-17 - Gotowana peklowana ręka wieprzowego kotleta, czyli co można znaleźć w menu poznańskich restauracji

W Poznaniu są restauracje, gdzie przetłumaczone na język angielski menu zmieniają całkowicie rodzaj podawanej potrawy. Monika Pachciarz i Maciej Skierka przyznają, że menu jest wyzwaniem dla tłumacza.

reklama


W tłumaczeniu z języka polskiego na angielski wystarczy brak lub zamiana jednej literki, aby z szefa kuchni (chef) zrobić indiańskiego wodza (chief), a wino musujące (sparkling wine) zamienić na wino iskrzące (sparking wine). W poznańskich restauracjach bardzo często można znaleźć śledzia (herring), ale przez jedno "r" i chocolade zamiast chocolate. W menu poznańskich lokali znalazły się również dowody nieznajomości języka angielskiego. Dania z rusztu (dishes from oven) tłumaczone są jako dania z piekarnika. Polak może zjeść pstrąga z patelni, jednak dla obcokrajowca ta sama ryba będzie pstrągiem z grilla (trout from the grill). Garnishing, czyli przybranie dania w postaci cytryny i natki pietruszki staje się często dodatkiem do potraw, a frytki zmieniają się w pieczone ziemniaki (fried potatoes).

Klasyczna poznańska golonka tłumaczona jest jako "boiled pickled hand of pork cutlet", czyli gotowana peklowana ręka wieprzowego kotleta. Wystarczyłoby napisać "knuckle of pork" lub "pork shank". Jeżeli zagraniczny turysta zamówi sour soup, otrzyma żurek wiejski z jajkiem, natomiast gdy zdecyduje się na pyzy w sosie myśliwskim, musi poprosić kelnera o "Original Poznan steamed dumplings with hunter's souce". Jako dodatek do dania głównego mogą być pickled vegetables, czyli peklowane warzywa przetłumaczone jako sałata w sosie, sweet rice, czyli wafle ryżowe oraz tropical gums czyli dziąsła tropikalne, które rzeczywiście są żelkami owocowymi. Do piwa można otrzymać "something small to beer", czyli "staropolskie" snaki.

Badaniem poznańskich menu zajmowali się studenci drugiego roku filologii angielskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Maciej Skierka, który przeprowadzał badanie wraz z siedmioosobową akademicką grupą w ramach zajęć z translatoryki zaznacza - Dzisiaj każdy uważa, że mówi po angielsku, ale znajomość języka okazuje się bardzo powierzchowna. Każdy szanujący się lokal w Poznaniu szczyci się menu przedstawianemu w przynajmniej dwóch językach. Niestety, jakość tłumaczenia pozostawia wiele do życzenia.

Grupa, która przeprowadzała badania została podzielona na dwa zespoły. Studenci korzystali głównie z internetu, ale czasami również wybierali się osobiście do restauracji. Monika Pachciarz, współautorka badania zaznacza - To było wejście, rzut oka na kartę dań i wyjście. Nasze zachowanie czasem budziło zdziwienie.

W sumie studentom udało się zebrać cztery strony "potworów językowych". Z opracowania wynika, że restauratorzy najwięcej problemów mają z tłumaczeniem na język angielski nazw potraw typowo wielkopolskich.

Skierka przyznaje - Praca tłumacza jest bardzo odpowiedzialna. Nie każdy może wziąć słownik i sobie przetłumaczyć. Do tego potrzeba dobrej znajomości obu języków, a nie tylko jednego. Jeśli jest inaczej, to chyba lepiej nie mieć w ogóle menu niż mieć źle przetłumaczone.

Andrzej Tkacz, dyrektor Hotelu Rzymskiego w Poznaniu potwierdza - Tłumaczenie menu to skomplikowana i dość ryzykowna sprawa. Dodaje - Niby wydaje się, że coś jest dobrze przetłumaczone, a potem okazuje się, że wychodzą kwiatki. Pamiętam jak przed laty zamiast grzybów wyszła nam grzybica. Teraz właściciele hotelu dają menu do tłumaczenia specjalistom.

Badania przeprowadzali: Joanna Florek, Joanna Juszczęć, Ewa Koniarek, Monika Pachciarz, Marek Kiczkowiak, Krzysztof Leśny, Hubert Napierała i Cyryl Kwaśniewski. Studentami opiekuje się Bogusława Whyatt.



Wróć do strony głównej


Pełna wersja

© 2024 TUR-INFO.PL Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kontakt z nami

stat24.com