TUR-INFO.PL
Serwis Informacyjny Branży Turystycznej


2013-11-19 - Turystyka filmowa dochodowym pomysłem?

Sceny z kinowych przebojów rozpalają wyobraźnie wielu widzów. Znalezienie się w miejscach związanych z ulubionymi bohaterami staje się dla części osób motywem podejmowania podróży. Wszystko po to, by móc znaleźć w miejscach zobaczonych na szklanym ekranie.

reklama


Wykorzystanie zainteresowania miejscami, które kojarzą się ze światową kinematografią, to dla touroperatorów nie lada gratka. Rosnące zainteresowanie powoduje, że na ciekawe oferty czeka spora grupa amatorów tego rodzaju podróży. Set jetting, jak nazywane jest na świecie to zjawisko, stanowi prężnie rozwijającą się gałąź przemysłu turystycznego.

Prawdziwe oblężenie przeżywa pod tym względem Rzym. To właśnie w Wiecznym Mieście toczyła się akcja wielu kultowych produkcji, które za zawsze zapadły w pamięć amatorom kina. Turyści wręcz marzą, aby móc przespacerować się ulicami uwiecznionymi na filmie, oraz zobaczyć zaułki w których rozgrywały się losy bohaterów. Nie wszystkie obiekty przywołują turystom wspomnienia rodem z filmów. Wiele miejsc, które zostały uwiecznione starszych w produkcjach, dziś już nie zachwyca jak dawniej. Do niechlubnych przykładów należy chociażby dom uwieczniony na planie "Rzymskich wakacji" Williama Wylera z 1953 roku. Obiekt obecnie jest zaniedbany, a z roku na rok niszczeje coraz bardziej. Dopiero apel prasy spowodował, że rezydencją zajęto się na nowo i już wkrótce zostanie ona wyremontowana.

Popularność obecnie zdobywa obwodnica włoskiej stolicy, nazywana "Gra". Swoją sławę zawdzięcza ona filmowi, który traktował o życiu jej mieszkańców, a wyreżyserowany został przez Gianfranco Rosiego. Wraz z rosnącą popularnością produkcji, zwiększyło się zainteresowanie samym obszarem, którego temat dotyczył. Podobnie przedstawia się sprawa z miejscami ujętymi w filmie Woody'ego Allena "Zakochani w Rzymie". Od turystów nie może odpędzić się strażnik miejski z Placu Weneckiego, który w filmie zagrał samego siebie. Na brak zainteresowania nie mogą narzekać także miejsca związane z nieco starszymi produkcjami. Miłośnicy filmów "Quo vadis", "Ben Hur" czy "Kleopatra" nadal podążają tropami ulubionych postaci.

Podobnych miejsc na całym świecie jest niezwykle dużo. Do dziś trafiając do hotelu "Mountain Lake" w Pembroke w Virginii, pierwszą informacją na jaką się natkniemy to ta, że w obiekcie nakręcono sceny z "Dirty Dancing" z Patrickiem Swayze i Jennifer Grey w rolach głównych. Film powstał jeszcze w latach 80' ubiegłego wieku, a mimo to nadal jest doskonałym wabikiem dla gości. Ci mogą bowiem spełnić marzenia nie tylko o pobycie w komfortowym obiekcie, ale też o wielkiej miłości, nie mniej romantycznej niż ta filmowa.

Nie wszyscy wybierający się do Tunezji chcą jedynie zaznać odpoczynku i słońca. Amatorzy filmów science-fiction podążają do miasteczka Tataoine, które użyczyło nazwy planecie z "Gwiezdnych Wojen - Tatooine. Pamięć o kręceniu w tej scenerii "Gwiezdnych Wojen" jest przez tubylców mocno kultywowana. Odnaleźć można więc domostwa, w których zebrano wiele pamiątek z tego okresu. Wśród nich znajdują się zdjęcia i eksponaty związane z filmem.

Na brak zainteresowania nie może także narzekać Nowa Zelandia. To właśnie tam urodził się i dorastał Peter Jackson. Unikatowa przyroda i niezapomniane krajobrazy sprawiły, że właśnie tam reżyser znalazł idealne miejsca do nakręcenia nagrodzonej Oscarami trylogii Władca Pierścieni. Podążając śladami bohaterów filmu dotrzeć można między innymi do Parku Narodowego Tongario, przedstawianego w filmie jako Mordor.

Polska również może poszczycić się podobnymi obiektami. Zaułki Gdańska można podziwiać podążając śladami bohaterów takich filmów jak "Człowiek z Żelaza" czy "Blaszany Bębenek". Wśród zabytków Krakowa niezwykłą popularnością cieszy się Fabryka Emalii Oskara Schindlera, która w umysłach kinomanów nieodłącznie wiąże się z filmem "Fabryka Schindlera". Uliczki Łodzi już zawsze kojarzyć się będą natomiast z produkcją "Ziemia Obiecana". Wśród wielu polskich miast, które powiązać można z turystyką filmową warto również wspomnieć o Lubomierzu, w którym nie tylko kręcono kadry filmu "Sami Swoi", ale także utworzono muzeum Kargula i Pawlaka. W przypadku polskich miast oferta jest jednak atrakcyjna niemalże wyłącznie dla odbiorców rodzimych. Zagraniczni turyści w większości nie patrzą na miejsca pod kątem turystyki filmowej, bowiem produkcje nie są im znane. Wyjątkiem jest krakowska Fabryka Emalii.

Istnienie miejsc kojarzących się z filmowymi historiami to jedno, ale dla wielu ważniejsze jest jakie zyski można czerpać z turystyki filmowej. Pokazanie na szklanym ekranie danego regionu lub miasta może przeradzać się bowiem w konkretne profity. Przekonali się o tym włodarze regionu Cilento, który stał się miejscem wydarzeń filmu "Witaj na południu". Po emisji obrazu zanotowano wzrost liczby turystów o 65 procent.

Z nie mniejszym powodzeniem radzi sobie nowozelandzki farmer Ian Alexander, na którego posiadłości powstawał film Władca Pierścieni. Przedsiębiorczy gospodarz stworzył doskonale funkcjonujące przedsięwzięcie turystyczne zlokalizowane w sercu regionu Waikato. Organizator wycieczki połączonej z pokazem strzyżenia owiec pozwala przenieść się w świat filmu i zwiedzić osadę Shire. Obejrzeć można chociażby domki Hobbitów, ale też zorganizować bankiet firmowy w wyjątkowej scenerii. Za sprawą trylogii do Nowej Zelandii przybywa 2,5 milionów odwiedzających rocznie. Odnotowano więc wzrost o ok. 30% w stosunku do lat "sprzed filmu".



Wróć do strony głównej


Pełna wersja

© 2024 TUR-INFO.PL Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kontakt z nami

stat24.com