TUR-INFO.PL
Serwis Informacyjny Branży Turystycznej
Wolne miejsca można odnaleźć w wielu zakopiańskich hotelach, które były dotychczas oblegane o tej porze roku przez turystów ze Wschodu. Inna sytuacja ma miejsce w Beskidach, gdzie rosyjskojęzycznych turystów kusi spokój oraz mniejsze kolejki do wyciągów.
reklama
Białorusini, Rosjanie oraz Ukraińcy zjeżdżają od kilku lat w polskie góry na prawosławne oraz greckokatolickie święta Bożego Narodzenia, które rozpoczynają się w środę. Ci turyści są bardzo pożądani - przyjeżdżają, kiedy Polacy muszą już wracać do swoich domów po świąteczno-noworocznych urlopach, a ruch związany z feriami zimowymi jeszcze nie nadszedł.
Ale od momentu, kiedy Polska weszła do strefy Schengen i zostały wprowadzone wizy, ich liczba spadła. Najbardziej odczuwa to Zakopane, oblegane wcześniej właśnie o tej porze roku przez turystów ze Wschodu. Górale szacują, że turystów jest mniej o ponad 20 proc.
Ale beskidzcy górale na brak turystów z Białorusi, Rosji oraz Ukrainy nie mogą narzekać. Wiślański hotel Gołębiewski pełen jest teraz narciarzy ze Wschodu. Mogą odpoczywać na krytym basenie, spacerować po mieście, robić zakupy i jeździć na nartach. A zostawiają w Wiśle sporo pieniędzy. Jak opowiadał Witold Pruski, gospodarz wiślańskiego ośrodka narciarskiego Stożek, obecnie na stoku można usłyszeć różne wschodnie języki. Hotel Gołębiewski dowozi np. do niego swoich gości pod sam stok busami.
Pod szczyrkowskimi ośrodkami narciarskimi, na parkingach również widać sporo samochodów z rejestracjami ze wschodniej Europy. Ci bardziej wytrawni narciarze decydują się na trasy na Skrzycznem albo stoki ośrodka Czyrna-Solisko. Stanisław Richter, prezes spółki SzON, dzierżawiącej Czyrną-Solisko, przygotowano dla nich nawet specjalne ulotki z umieszczoną mapką wyciągów, ponieważ zaczynali się gubić.
Początkujący narciarze mogą wybrać łagodniejsze trasy, np. na szczyrkowskim Białym Krzyżu. Tam jeździli wczoraj m.in. Katerinę oraz Jewgienija Ruziczów z Kaliningradu. Przybyli tam z przyjaciółmi, trzema samochodami. Zatrzymali się w hotelu. Jak mówił Jewgienij, spotkali tam na stoku wielu Rosjan. Tyryści mówią wręcz, że Szczyrk to rosyjski kurort w Polsce.
Turyści ze Wschodu, których można było spotkać na beskidzkich stokach, tłumaczyli, że do Zakopanego już nie jeżdżą ze względu na tłok. Nie jest to żadna przyjemność, czekanie w kolejce do wyciągu oraz przepychać się przez Krupówki w poszukiwaniu wolnego miejsca w jakiejkolwiek restauracji. W Beskidach jest dużo spokojniej.
Paweł Brągiel z zarządu cieszyńskiego starostwa, który zajmował się wcześniej promocją Wisły, powiedział, że turyści ze Wschodu są efektem kilkuletniej pracy, m.in. promowania się na targach turystycznych za granicą. Również Śląski Urząd Marszałkowski pomaga w staraniu o nich - co roku organizuje objazd po regionie dla tamtejszych dziennikarzy oraz przedstawicieli biur podróży. Jak tłumaczył Brągiel, rywalizują oni z Zakopanem nie tylko dzięki temu, że nie ma u nich tłoku. Dla coraz większej liczby turystów fatalny dojazd do Zakopanego staje się powodem do narzekań i mówią, że o wiele łatwiej dojechać im w Beskidy.
© 2024 TUR-INFO.PL Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kontakt z nami