TUR-INFO.PL
Serwis Informacyjny Branży Turystycznej
Prowadzenie lokalu gastronomicznego nie należy do najłatwiejszych profesji w tych trudnych czasach. Nie wszyscy, którzy działają w tym biznesie, za dewizę obierają uczciwość i wielu restauratorów szuka oszczędności tam gdzie nie powinno. Nie wolno generalizować, ale jeśli Polacy mają chętniej odwiedzać lokale gastronomiczne, to nie powinni spotykać się z dużym łamaniem zasad.
reklama
Nikt w prawdzie nie musi być drobiazgowy, jednak tak jak i w każdej innej branży - klient powinien dostać to za co płaci. Nikt z nas nie chciałby mieć np. samochodu umytego w myjni mechanicznej, gdy płaci za ręczną z woskowaniem (różnicę widać po deszczu) lub np. krawatu z "materiału jak jedwab", który choć w dotyku miły, to po rozpakowaniu okaże się poliestrem.
By poznać specyfikę branży, wystarczy zapytać byłego pracownika lokalu gastronomicznego. Okazuje się niestety, że czasem nawet ekskluzywne lokale nie oszczędzą drobnych oszustw, by wyciągnąć od swoich klientów jak najwięcej pieniędzy. Bywa na przykład tak, że kiedy klient zamawia dzban wody mineralnej niegazowanej, to dostaje popularną "warszawiankę". W ekskluzywnej restauracji za taki rarytas można zapłacić nawet kilkanaście złotych.
Złoty interes to wciąż alkohole. Niczego nieświadomy klient nawet nie domyśla się, że w niektórych barach używa się dwóch miarek - 4 cl dla normalnego klienta i 2 cl dla tego, od którego chcesz wyciągnąć kasę. Barmanowi pozostaje jeszcze kwestia ukrycia tego faktu przed klientem. W jaki sposób przygotować drinka z shota, tak aby nasze gość nie dostrzegł, że używamy mniejszej miarki? Włożyć mniejszą miarkę do większej i podkleić gumą do żucia! Przekręt świetnie znany wszystkim barmanom.
Jak pozbyć się siedzącego długo gościa? Na nich metoda jest prosta, jeśli zamawiają wino lub piwo, wystarczy dolać im wódki. Im szybciej klientowi zakręci się w głowie, tym szybciej powinien opuścić lokal i grzecznie wrócić do domu, niekoniecznie o własnych siłach, ale to już nie nasz problem. A Ty kończysz wcześniej pracę.
Nieźle da się też "oszczędzać" na winie. Szczególnie jeśli lokal przyjmuje właśnie grupę kilkudziesięciu osób. Wówczas zamawia się wino z dyskontów i przelewa do dzbanków. Polacy są tak wybornymi smakoszami wina, że mało kto zauważy różnicę. Złą praktyką jest także noszenie otwartych butelek z winem do klienta, gdyż zdarzają się "przelewacze". Niestety bywa, iż niedopitych win są robione zlewki.
Jednak na niczym tak dobrze się nie "kombinują" w lokalach jak na jedzeniu. Znany sposób wielu kucharzy to dobrze doprawione mięso - klient nie powinien zauważyć. Mało tego nawet przez myśl mu nie przejdzie, że je odpadki. O tym, że zamiast rzeczywistego produktu podaje się zamienniki też raczej się nie mówi.
To co chyba należy do jednych z najbardziej problematycznych praktyk restauratorów to podawanie resztek. Niestety zdarza się, że niedojedzony posiłek trafia z powrotem do rąk kucharza, a on już sam decyduje co z nim zrobić. Taki proceder nazywamy "jedzeniem wielokrotnego użytku" i zdarza się on w lokalach różnych klas - tam gdzie zysk jest ważniejszy od zadowolonego klienta i renomy lokalu.
Złe praktyki restauratorów obnażają niektóre raporty Inspekcji Handlowej. Nagminne są kontrole inspektorów, którzy stwierdzają, że w lokalach gastronomicznych nierzadko napotkamy rozmrażane i ponowne zamrażane, przeterminowane, nieprawidłowo segregowane, podawane w brudnych naczyniach produkty. Choć z drugiej strony, wiadomo iż kontrole przeprowadza się zwykle z jakiś powodów (np. po skargach klientów lub donosach samych pracowników niechcących pracować w takich warunkach). Nic więc dziwnego, że obraz lokali gastronomicznych jaki się wyłania z raportów nie jest zbyt dobry.
© 2024 TUR-INFO.PL Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kontakt z nami