TUR-INFO.PL
Serwis Informacyjny Branży Turystycznej
Prokuratorzy z Katowic prowadzą śledztwo w sprawie podejrzanych procedur przyznawania dokumentów, wystawianych obywatelom Ukrainy. Zdaniem śledczych, w proceder zamieszana była między innymi członkini PTTK z Bielska-Białej.
reklama
Podejrzanych w sprawie jest jak na razie 5 osób, w tym Barbara L. z bielskiego PTTK. Zarzuty dotyczą poświadczania w dokumentach nieprawdy i pomocy Ukraińcom w nielegalnym procederze. W wyłudzanie dokumentów zamieszana jest również właścicielka biura turystycznego z Kijowa. "Wszyscy oskarżeni przyznali się do winy i złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze" - zapewnił prokurator Leszek Goławski, rzecznik prasowy wydziału do walki z przestępczością zorganizowaną Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach.
Prokuratura ustala, jak wielu Ukraińców mogło otrzymać lewe dokumenty. Do tej pory udało się wskazać 542 osoby, ale śledczy przypuszczają, że może chodzić nawet o kilka tysięcy podobnych przypadków.
Całe działanie było dość proste. Zadanie oskarżonych polegało wyłącznie na doprowadzeniu do wystawienia potrzebnych w trakcie turystycznej podróży dokumentów. "Po przekroczeniu polskiej granicy Ukraińcy nie pojawiali się w miejscach, które deklarowali we wniosku wizowym, tylko od razu rozjeżdżali się po całej Europie Zachodniej" - zapewnia jeden ze śledczych.
Wystawienie wizy dla obcokrajowców jest w Polsce warunkowane szczegółowymi przepisami. Procedury wymagają, aby wniosek zawierał wszystkie dane podróżnego, dokładne terminy pobytu, oraz opłaconą rezerwację w polskim hotelu. Podejrzana Barbara L nie tylko udzielała się w strukturach PTTK, ale także zatrudniona była na stanowisku jednego z Oświęcimskich hoteli. W zamian za korzyści majątkowe, wystawiała ona fikcyjne vouchery, które Ukraińcy dołączali do wniosków wizowych. W rzeczywistości nie przyjmowała jednak w turystów z Ukrainy. Pozostali oskarżeni, prowadzili podobne działania.
Sama Barbara L. nie czuje się winna: "Liczyliśmy, że dzięki temu trochę rozrusza się turystyka. Tak naprawdę to sami zostaliśmy wystrychnięci na dudka przez ukraińskich kontrahentów"- powiedziała.
Cała sprawa ujrzała światło dzienne po tym, kiedy o podejrzeniu popełnienia przestępstwa poinformowali prokuraturę pracownicy konsulatu w Odessie. W toku sprawy lista podejrzanych zaczęła się rozszerzać, a kontrola objęła także na pracowników polskich konsulatów na Ukrainie, którym jednak do tej pory nie przedstawiono zarzutów.
W roku ubiegłym MSZ postanowił przeprowadzić kontrolę w konsulacie polskim w Łucku. W jej wyniku zwolniono cały personel odpowiedzialny za wystawianie wiz, bowiem w części przypadków wystawianie dokumentu interesantom uznano za nieuzasadnione.
© 2024 TUR-INFO.PL Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kontakt z nami