TUR-INFO.PL
Serwis Informacyjny Branży Turystycznej


2011-11-17 - Ostrzeżenie dla LOT?

1 listopada ponad połowa Polski śledziła przed odbiornikami telewizyjnymi zmagania kapitana Wrony, kultowej już postaci, który wylądował awaryjnie na warszawskim lotnisku. W samolocie nie zadziałały dwa niezależne systemy wypuszczania podwozia. Jak przyznają fachowcy z LOTu sytuacja dotycząca Boeinga 767 jest precedensem w świecie lotnictwa, ponieważ nigdy wcześniej nie zdarzyło się, aby równocześnie zarówno system hydrauliczny, jak i awaryjny były niesprawne. Czy to oznacza, iż stan floty polskiego przewoźnika pozostawia wiele do życzenia?

reklama


Polski przewoźnik nie ma sobie nic do zarzucenia. Marcin Piróg - prezes LOTu, podkreśla, że stan techniczny wszystkich samolotów jest dobry, a przeglądy wykonywane są regularnie i zgodnie z procedurami. W przypadku feralnego Boeinga awaryjny system podwozia był sprawny jeszcze 13 sierpnia 2011, czyli podczas ostatniego audytu. Jednak nie wszyscy podzielają entuzjazm LOTu.

Dziennikarze z tygodnika "Uważam Rze" przeprowadzili w ostatnich dniach wywiad z Henrykiem Krasowskim, emerytowanym pilotem, który przelatał na Boeingach 767 8 tys. godzin i jest instruktorem na tej maszynie, a w dodatku pracował jeszcze do niedawna jako inspektor w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego. Według niego sytuacja z 1 listopada jest ostrzeżeniem dla polskich linii lotniczych, a perfekcyjne lądowanie kapitana Wrony, nazywane przez jego kolegów po fachu "masełkiem" było spowodowane złym stanem samolotu.

Henryk Krasowski sugeruje, że polscy mechanicy lotniczy są obciążeni zbyt dużą ilością obowiązków, dlatego zdarza się, iż swoją pracę traktują powierzchownie. Były pilot nieraz był świadkiem sytuacji, kiedy po wylądowaniu maszyny do kokpitu przychodził mechanik i pytał czy wszystko w porządku, a gdy w odpowiedzi słyszał, że tak, kończył swoją kontrolę, pisząc w raporcie, że przeprowadził obowiązkowy audyt i wszystko działa bez zarzutu - bo przecież taką informację uzyskał od pilotów.

Ponadto, jak możemy przeczytać w "Uważam Rze", LOT redukuje koszty przeznaczone na kontrole techniczne. - Wykonuje wszystko na poziomie minimalnym, wymaganym przez prawo. Tymczasem flota się starzeje. Innej opieki wymaga nowy Embraer, innej starszy Boeing. Więcej pracy, więcej części. Na to - wydaje mi się - LOT nie stać. Ale nikt tego oficjalnie nie powie. Prezes nie może oświadczyć: "Sorry, nie dajemy rady". Musi emanować optymizmem: "Bezpieczeństwo? U nas jest na najwyższym światowym poziomie! - powiedział Krasowski.

Słowa Henryka Krasowskiego brzmią groźnie, ponadto po lekturze wywiadu rodzi się wiele pytań, między innymi czy faktycznie stan polskiej floty jest w tak kiepski? Co zastanawia - opisane w wywiadzie naruszenia są ciężkiej natury, ale trudne do udowodnienia, choć wiele z nich, jak brak wymaganej kontroli technicznej, wymagałoby interwencji od razu.

Niestety ten wywiad generuje więcej pytań niż odpowiedzi, jednak wskazuje, iż bezpieczeństwem w LOT, a może także w innych liniach, odpowiednie urzędy powinny się zainteresować na poważnie. Być może należy zainteresować się także samym ULC - może tam jest za dużo ludzi z przeszłością lub powiązaniami z LOT? Samo środowisko lotnicze nie powinno tolerować już "bohaterstwa" i domagać się przestrzegania wszystkich procedur bezpieczeństwa, bo one są właśnie po to, aby nie było takich sytuacji, że kilkaset osób może zginąć.

Cały wywiad można przeczytać tutaj Warto także przeczytać komentarze zamieszczone pod tekstem i to nie tylko te z pierwszej strony.



Wróć do strony głównej


Pełna wersja

© 2024 TUR-INFO.PL Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kontakt z nami

stat24.com