TUR-INFO.PL
Serwis Informacyjny Branży Turystycznej
2016-11-25 - Agenci: bilety autokarowe - stracony rynek?
Niestety niespokojne czasy przejawiają się w zmianach i to nie tylko takich drobnych. Teraz warto zwrócić uwagę na sprzedaż biletów, bowiem jest to sektor zagrożony całkowitym "skasowaniem" sieci agencyjnej.
reklama
Zacznijmy od początku - w Niemczech w 2011 powstaje firma technologiczna, której celem jest ułatwienie sprzedaży biletów i przejście do sprzedaży bezpośredniej - via Internet i przede wszystkim smartfon. Obecnie ta firma ma praktyczny monopol w sprzedaży biletów w Niemczech - około 90% biletów jest sprzedawanym pod jej marką. Celem firmy, którym się wprost chwali na swojej polskojęzycznej stronie jest "zdobywać rynek autobusowy Europy". Klient, który trafi do tej sieci i posiada smartfona/jest wrażliwy na ceny jest stracony dla sprzedaży agencyjnej.
W ostatnich tygodniach wśród sprzedawców krążyły wieści i oskarżenia o monopolistyczne praktyki pomiędzy Sindbadem, a EuroTicketem. Oskarżenia nie bez podstawy z obu stron, bowiem obie firmy mają mocne pozycje (jeszcze). Sindbad jest największym polskim przewoźnikiem, jeśli chodzi o międzynarodowe bilety autokarowe i wraz z powiązanym Eurobusem ma ogromny udział w rynku. Z kolei EuroTicket jest największym sprzedawcą biletów dla agentów.
Co warto wiedzieć EuroTicket to nie tylko sprzedaż biletów, ale także zaplecze techniczne do zarządzania flotą itd. niezbędne przewoźnikom do organizacji pracy. Zatem przewoźnik, nawet tak duży jak Sindbad jest uzależniony od dostawcy zaplecza i jego nagła lub nawet szybka zmiana nie jest możliwa bez dużych problemów dla firmy przewozowej.
Gdzie dwóch się bije...
Niestety firmy Sindbad i EuroTicket zamiast zewrzeć szyki i wspólnie chronić swój rynek (wspólnie z pozostałymi przewoźnikami...), podjęły szereg działań zmierzających do jednostkowego zwiększenia zysków, czy bezpieczeństwa, co zaowocowało rozpadem współpracy.
Trudno dziś oceniać byłe intencje firm i ich plany, jednak główne fakty są takie, że w 2013 właściciel Sindbada przejął sprzedawcę biletów Voyager Com Sp. z o.o. co zapewniło niezależny kanał sprzedaży i zaplecze techniczne dla Sindbada. Finalnie w 2016 rozwiązana została umowa pomiędzy Sindbadem i EuroTicketem i bilety Sindbada nie są dostępne w systemie EuroTicket (mniejsza o stronę rozwiązującą - bo przyczynę dla rozwiązania umowy prawnik zawsze znajdzie).
Czy to dobra informacja dla rynku i pozostałych przewoźników obawiających się monopolizacji rynku przewozów? Nie bardzo - EuroTicket wpuścił do swojego systemu niemieckiego potentata, wprawdzie na krótko, ale to wystarczyło jako impuls do wejścia na rynek (stawki potentata także znacząco odbiegały od stawek innych przewoźników - nie dość, że bilety były tańsze to prowizja ze sprzedaży jednocyfrowa).
Niestety jedynym, kto długofalowo skorzysta na tej walce jest niemiecki potentat. Dociera on już sam na rynek i przy jego promocjach żaden przewoźnik nie pozostanie bez strat. Przykładem może być krótkie połączenie Berlin-Szczecin, przykładowo dla 30 listopada wygląda to tak:
- system Voyager: 1 połączenie, średnia cena 199,90zł, najniższa cena w +/- 2 dni 149,90zł
- system EuroTicket: 1 połączenie (o ile wyjazd 23:59 to ten dzień), cena 90zł; najniższa cena +/- 2 dni 90zł
- niemiecki potentat: 9 połączeń, średnia cena 30,11zł, najniższa cena +/- 2 dni 29zł (i większość biletów w tej cenie)
Ile to potrwa
Nie wiadomo - to zależy od działań agentów, ilości promocji i przystanków. Obecnie na liście niemieckiego potentata są (alfabetycznie): Częstochowa, Gdańsk, Katowice, Kraków, Opole, Poznań, Rzeszów, Szczecin, Toruń, Warszawa, Wrocław, Zakopane, Łódź. Rozwój pełnej sieci połączeń bez wsparcia marketingowego może potrwać i rok lub dłużej, jednak w przypadku zadziałania marketingu skierowanego do pasażerów i promocyjnych cen przejście klientów z większych miast to kwestia miesięcy.
W Niemczech wg uzyskanych przez nas informacji od firmy Sindbad zawiodły próby działań anty-monopolowych, jednak Polska ma nieco inne regulacje prawne, ponadto obcy kapitał nie cieszy się dziś tak łaskawym wzrokiem rządu, więc może na gruncie prawa gospodarczego i zachowania konkurencji można będzie spróbować się bronić?
Niestety strategia potentata jest strategią z której korzystają i korzystali polscy i zagraniczni przewoźnicy, stąd trudno przewoźnikom z nią walczyć. Chodzi o działanie pod jedną marką, z wspólną polityką cenową - tylko podniesioną poziom wyżej. Połączenie wspólnej marki i zajęcia kanału sprzedaży owocuje de facto monopolem w dotarciu do klienta, choć na papierze wszystko może wydawać się ok - pod marką "parasolową" jeździ wielu przewoźników. Polscy przewoźnicy korzystali z takich możliwości w firmach Eurobus, a teraz wspólnie z Eurobus + Sindbad czy w grupie przewoźników Eurolines - cytat z www:
Pod znakiem firmowym OrganizacjiEUROLINESzrzeszonych jest 29 niezależnych firm przewozowych, tworzących największą w Europie sieć pozwalającą odbyć podróż w ponad 600 kierunkach do 36 krajów europejskich, włącznie z Maroko.
To bardzo utrudnia wystąpienie przeciwko niemieckiej firmie, która z chęcią "odbije piłeczkę".
Przeczytaj wcześniejsze części:
Agencie (nie)wyroluj się sam!
Agenci: najwięksi touroperatorzy chcą wszystkiego
Kto zyska
Na krótką metę klienci - bo zaoszczędzą dziś i jutro. Natomiast długofalowo... potentat. Historia biznesu uczy nieodmiennie, że rynki się zajmuje po to, aby po pewnym czasie zrobić "żniwa".
Dziś w mocno zindywidualizowanych kanałach sprzedaży, gdy każdy klient na www/w swojej komórce może widzieć inną cenę, dużo trudniej wskazać kiedy klient staje się owcą do strzyżenia. Przykładem mogą być działania firmy UBER, której tak nienawidzą taksówkarze. Mianowicie, np. gdy klient miał niski poziom baterii smartfona cena przewozu przedstawiana przez aplikację rosła! Zainteresowanych zachęcamy do lektury www.dobreprogramy.pl lub samodzielnego poszukania informacji o tym jak aplikacje ze smartfona i platformy sprzedaży on-line, które zbierają o nas wiele danych mogą je wykorzystać przeciwko nam.
Stracą natomiast polskie firmy zmuszone do jeżdżenia za głodowe stawki jako podwykonawcy, bo jakoś autokary spłacić trzeba. Stracą biura agencyjne, bo klient raz nauczony internetu raczej łatwo nie wróci (a jeśli wróci to mniejszość). Straci Polska na braku podatków odprowadzanych przez firmy przewozowe. Kontrowersje wokół praktyk niemieckiego potentata są nawet zasygnalizowane na anglojęzycznych stronach Wikipedii o firmie en.wikipedia.org
Co zrobić?
Spróbować działać wspólnie - duże firmy nie powinny być jak dzieci i interes firmy i jej partnerów winien być ponad wcześniejszymi zatargami. Czy uda się obronić cały rynek, to wątpliwe. Ale warto działać tak, aby zachować choć jego część. Agenci będą się musieli przygotować na zmiany - zarówno skali sprzedaży jak i prowizji - bo żaden przewoźnik nie będzie w stanie konkurować nie tnąc cen i nie będąc w internecie. Klienci także odczują zmiany w reorganizacji siatki połączeń oraz zapewne likwidacji zniżek itp. działaniach.
Warto także nie ustawać w działaniach i informować Komisje Europejską i organy Państwowe o zagrożeniu konkurencji. Posiadanie przez jedną firmę kanału sprzedaży, w którym jest około 90% całego rynku i do tego dyktowanie cen oraz promocji to faktyczny monopol. Rzecz tu jest bowiem w decyzyjności, ustalaniu cen i reguł gry. Gdy każdy przewoźnik działa jak podwykonawca, to w każdej chwili można go wymienić na inną firmę
Problemy na rynku pasażerskich przewozów międzynarodowych w pewien sposób mogą wpłynąć także na powiązane branże jak ogólnie na przewozy krajowe i międzynarodowe (pojawią się na rynku wolne autokary), a możliwe zmniejszenie sieci agencyjnej wpłynie na sprzedaż innych usług w tym touroperatorów małych i średnich.
Wróć do strony głównej
Pełna wersja
© 2024 TUR-INFO.PL Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kontakt z nami