TUR-INFO.PL
Serwis Informacyjny Branży Turystycznej


2020-09-17 - Jakie prognozy na lato 2021?

Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA, przygotował analizę informacji wpływających na turystykę w okresie do lata 2021.

reklama


Jak regularnie zaznaczamy w naszych tygodniowych materiałach obecny popyt w turystyce wyjazdowej i jego geograficzna struktura są w dominującej mierze wyznaczane przez poglądy ogółu potencjalnych turystów na bieżący rozwój sytuacji w zakresie tempa rozprzestrzeniania się koronawirusa oraz jego aktywności na poszczególnych kierunkach docelowych. Mniejszą rolę odgrywają na razie nastroje konsumenckie, które zyskają znacznie większe znaczenie dopiero w sezonie lato 2021, zwłaszcza w sytuacji gdy obecne obawy związane z epidemią koronawirusa ulegną znacznemu ograniczeniu.

Bieżący trend rozwoju sytuacji epidemicznej nadal pozostaje niekorzystny, a zbiorcze tygodniowe wskaźniki epidemiczne dla poszczególnych regionów na ogół wykazują wzrost. Na ogólnym tle tzw. krajów źródłowych pozytywnymi wyjątkami stały się w minionym tygodniu Polska, kraje nadbałtyckie i Skandynawia, w których tygodniowe wskaźniki epidemiczne spadły, pomimo że były one na relatywnie niskim poziomie.

Największy niepokój w ostatnim okresie wywołuje bardzo intensywnie infekująca się Francja oraz w nieco mniejszym stopniu Austria, Holandia i Belgia, ale także niektóre kraje naszego regionu, zwłaszcza Czechy, Węgry i ponownie Rumunia.

Coraz mniej korzystna sytuacja panuje również wśród tzw. krajów docelowych zwłaszcza w zachodniej części Europy i Północnej Afryki. Spore obawy i dyskusje budzi zwłaszcza sytuacja w na kluczowym dla obywateli wielu unijnych państw członkowskich kierunku wakacyjnych wyjazdów wypoczynkowych, czyli w Hiszpanii. Sytuacji nadal nie poprawia niespójność hiszpańskich danych, co może utrudniać podejmowanie racjonalnych decyzji odnośnie pozostawienia lub zawieszenia ruchu lotniczego na tym kierunku, o czym jest mowa również w dalszej części materiału.

W rezultacie przewagi postępów rozprzestrzeniania się koronawirusa w większości monitorowanych krajów (25 krajów ze wzrostem wskaźników, 12 z ich spadkiem - w tym Polska) we wszystkich obserwowanych obszarach regionalne ważone tygodniowe wskaźniki nowych zakażeń wykazały wzrost. Relatywnie był on największy w krajach źródłowych zachodniej części kontynentu, w której wzrósł o ponad 30 procent tj. z 289 do 376 zakażeń na milion mieszkańców, w największej mierze z powodu dalszego znacznego wzrostu liczby nowych infekcji we Francji.

Znacznie mniej, czyli o niecałe 14 procent tj. z 289 do 327 wzrósł zbiorczy wskaźnik nowych zachorowań w środkowo-wschodniej części kontynentu, a jedynie o 10 procent, gdyż z 200 do 220 wskaźnik dla krajów docelowych, głównie za sprawą wyhamowania dynamiki liczby zakażonych w Hiszpanii.

Kryteria zakazu lotów coraz bardziej elastyczne

Warto przy tym zauważyć, że rekomendowane jeszcze do niedawna kryteria zawieszania połączeń lotniczych z krajami o skumulowanej w okresie 14 dni liczbie ponad 50 zachorowań na 100 tys. mieszkańców (lub później 60) w obecnej sytuacji spowodowałyby, że powinny być one zawieszone w stosunku do około połowy krajów docelowych. Kryteriów takich nie spełniałaby też połowa krajów źródłowych i to zarówno z Europy Zachodniej, jak też środkowo-wschodniej.

Dlatego też obecnie, przy systematycznie postępującym rozwoju pandemii, stosuje się podejście coraz bardziej tolerancyjne. Jeśli dany kraj minął już szczyt wskaźnika infekcji i znajduje się on w trendzie opadającym (Chorwacja) lub nawet względnej stabilizacji wskaźników (Rumunia), to pomimo umiarkowanego przekroczenia wymienionych granic nie stosuje się już wobec niego zakazu wykonywania połączeń lotniczych.

Liczba przypadków śmiertelnych ciągle jeszcze na relatywnie niewysokim poziomie

W ostatnim tygodniu podobnie jak w wielu poprzednich wskaźniki liczby zgonów pozostawały w większości państw na względnie korzystnym poziomie, a ich wzrost postępował z reguły znacznie wolniej niż wskaźników liczby zakażeń. Pewien niepokój może na razie budzić rosnąca, ale wciąż pozostająca w strefie wartości relatywnie umiarkowanych liczba zgonów w Hiszpanii i Francji, a z krajów naszej części kontynentu systematyczny, szósty z rzędu, wzrost wskaźnika liczby przypadków śmiertelnych na Ukrainie.

W krajach źródłowych zachodniej części kontynentu nastąpił dość znaczny, bo prawie 37-procentowy wzrost tygodniowego wskaźnika liczby zgonów, tj. z 0,92 do 1,26 na milion. Znacznie mniejszy był 4-procentowy wzrost wskaźnika w naszej części kontynentu (z 5,88 do 6,12) głównie za sprawą wzrastającej liczby zgonów na Ukrainie, zaś w grupie krajów docelowych w minionym tygodniu odnotowano po ubiegłotygodniowym znaczącym wzroście wskaźnika nawet jego spadek z 4,85 do 3,76 przypadków na milion mieszkańców.

Niektórzy epidemiolodzy wiążą bieżącą relatywnie niższą śmiertelność spowodowaną koronawirusem, w porównaniu z wiosenną falą zachorowań, pojawianiem się nowych jego odmian, które charakteryzują się większą zaraźliwością, ale za to łagodniejszym przebiegiem choroby. Wydaje się również, że mniejsza śmiertelność w okresie lata i wakacji, które sprzyjają intensywnym kontaktom towarzyskim, może być skutkiem niższego przeciętnego wieku osób zakażanych. Wielomiesięczne doświadczenia i statystyki medyczne bez żadnych wątpliwości wskazują, że przebieg choroby jest u osób młodszych dużo łagodniejszy niż u starszych i znacznie rzadziej prowadzi do skutków śmiertelnych.

Więcej aktualnych statystycznych danych na temat nowych tygodniowych zachorowań i zgonów w poszczególnych krajach i regionach wraz z odpowiednimi wizualizacjami zawartych jest w ostatniej części tego materiału.

Australia schodzi już z wokandy krajów o bieżąco monitorowanej sytuacji epidemicznej

W Australii, jeszcze do niedawna silnie zagrożonej intensywnym rozwojem epidemii, a szczególnie w zdecydowanie najbardziej zainfekowanym stanie tego kraju tj. w Victorii nastąpiła kolejna istotna poprawa sytuacji. Tygodniowy wskaźnik zakażeń w kraju jako całości kolejny raz znacznie się obniżył i wyniósł już tylko około 14 przypadków na milion mieszkańców, podczas gdy przed tygodniem, dwoma i trzema było to odpowiednio 24, 34 i 60 przypadków. W samym stanie Victoria, w którym liczba infekcji nadal jest najwyższa, wskaźnik ten obniżył się z 450 przed pięcioma tygodniami do zaledwie około 50, co obecnie byłoby najkorzystniejszym wynikiem w Europie oprócz Cypru.

Sukces zdławienia rozwoju infekcji w wysuniętym najbardziej na południe kraju i stosunkowo chłodnym stanie Victoria, wzmacnia argumenty tych osób, które skuteczną walkę z rozprzestrzenianiem się epidemii, upatrują w skutecznych obostrzeniach i restrykcjach, lockdownie oraz w lokalnym oddzieleniu najbardziej zagrożonych rejonów od reszty kraju, czyli w działaniach podobnych do poczynionych wiosną tego roku przez władze chińskie, które poddały niemal całkowitej izolacji od reszty kraju zainfekowane koronawirusem miasto Wuhan.

Zastępuje ją Izrael

Sukces Australii kończy pouczający monitoring sytuacji epidemicznej w tym kraju i pozwala przejść do kolejnego ważnego przypadku intensywnego rozpowszechniania się koronawirusa jakim jest Izrael.

Jak dotąd Izrael jest jedynym krajem na świecie, który ogłosił już drugi lockdown. Prawdopodobną przyczyną takiej decyzji jest bardzo wysoki wzrost wskaźnika nowych zachorowań, który w ubiegłym tygodniu wyniósł 2713 przypadków na milion mieszkańców, czyli ponad trzykrotnie więcej niż np. we Francji. Wysoką wartość osiągnął również wskaźnik zgonów, który wyniósł 11,4 takich przypadków na milion.

Lockdown ma wejść w życie w piątek 18 września i potrwać trzy tygodnie. Restrykcje obejmują zamknięcie szkół, centrów handlowych, restauracji i hoteli. Wprowadzono generalny zakaz (poza zdefiniowanymi wyjątkami) oddalania się na odległość ponad 500 metrów od miejsca zamieszkania, zakaz spotkań w grupach powyżej 10 osób w pomieszczeniach zamkniętych i ponad 20 osób na wolnej przestrzeni. Ocenia się, że ponowny lockdown będzie kosztował gospodarkę kraju w przeliczeniu około 7 mld złotych (przy nieco ponad czterokrotnie mniejszej liczbie ludności niż w Polsce).

Pierwszy lockdown miał miejsce w kwietniu tego roku. Izrael był wówczas chwalony za szybką i prawidłową reakcję dotyczącą wprowadzanych obostrzeń i szybkie zamknięcie granic kraju, jednak później był krytykowany za zbyt szybkie zniesienie ograniczeń, co po pewnym czasie (w drugiej połowie czerwca) doprowadziło do ponownego znacznego wzrostu liczby zakażeń. Gospodarka kraju wyszła z pierwszego lockdownu w lepszym stanie niż wiele innych krajów rozwiniętych, a liczba przypadków śmiertelnych była mniejsza niż w krajach z porównywalną liczbą zakażeń.

Ówczesne wskaźniki epidemiczne były jednak znacząco niższe od obecnych, a zwłaszcza dotyczy to tygodniowego wskaźnika liczby zachorowań, który wyniósł wtedy 478 przypadków na milion, czyli był prawie sześciokrotnie mniejszy niż obecny, natomiast w mniejszym stopniu wskaźnika liczby zgonów, który wyniósł 7,6, a więc był niższy od obecnego około półtorakrotnie.

W kolejnej partii materiału przechodzimy do bardzo skrótowego omówienia sytuacji i perspektyw w obecnym i kolejnym sezonie letnim oraz w rozdzielającym je sezonie zimowym.

W tegorocznym sezonie letnim karty już prawie rozdane - będzie słabszy niż przewidywano

Coś co znacznie różni tegoroczny sezon letni w turystyce wyjazdowej od sezonów poprzednich to stosunkowo mała liczba danych biznesowych, która pozwoliłaby się w miarę precyzyjnie zorientować w zmianach kondycji finansowej branży i jej perspektywach na najbliższą przyszłość. Z problemem tym mamy do czynienia nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie dotkniętej nie tylko spadkiem popytu wynikającym wprost z obaw turystów przed potencjalnym zakażeniem wirusem, ale też niepewnością odnośnie realizacji podjętych już decyzji wyjazdowych powodowanych zaskakującymi nieraz decyzjami władz administracyjnych dotyczącymi np. możliwości wykonywania lotów.

Znaczące ostatnio postępy w rozprzestrzenianiu się koronawirusa i wymieniona wyżej niepewność osłabiły popyt do wielkości znacząco poniżej umiarkowanie pesymistycznych przewidywań z okresu u progu wakacji. Według danych TATS (Travel Agency Technologies & Services) sprzedaż w segmencie turystycznych wyjazdów wypoczynkowych (leisure travel) realizowana przez sieci agencyjne w Niemczech wyniosła w lipcu 24,5 procent, a w sierpniu 25,6 procent sprzedaży ubiegłorocznej, co pozwala szacować spadek sprzedaży wycieczek w czterech miesiącach po odmrożeniu wyjazdów turystycznych, czyli w okresie lipiec- październik 2020, na poziomie około 75 procent.

Precyzyjne dane odnośnie swojego biznesu w krajach nadbałtyckich podaje tamtejszy giełdowy i zarazem największy organizator Novaturas. Jego sprzedaż i liczba klientów w relacji z rokiem ubiegłym wyniosły w lipcu solidarnie po tylko 14,5 procent, a w sierpniu odpowiednio 17 i 18 procent. Pozwala to szacować spadek sprzedaży w ostatnich czterech miesiącach sezonu letniego na około 82-84 procent.

Dane z polskich lotnisk sugerują spadek liczby pasażerów czarterowych w lipcu na około 87 procent, a w sierpniu na ponad 73 procent. Może to oznaczać obniżenie się liczby klientów w odmrożonych 4 miesiącach na poziomie około 76-79 procent, czyli znacząco więcej od przewidywań większości organizatorów u progu reaktywacji tegorocznego sezonu letniego.

Sezon zimowy 2020/21 - sukcesywne redukcje planów biznesowych

Z perspektywy czerwca, a zwłaszcza marcowego początku pandemicznego kryzysu w turystyce sezon zimowy wydawał się jeszcze na tyle odległy, że dawał nadzieję na opanowanie rozwoju choroby i odrodzenie większości popytu w turystyce wyjazdowej. Przed wakacjami szacowano w Niemczech spadki liczby klientów w sezonie zimowym na 30 procent, ale na początku sierpnia już na 40 procent, a obecnie na 60, a nawet 70 procent popytu ubiegłorocznego.

Pogląd ten zmaterializował się w postaci wyprzedzającego uzgodnienia drugiej transzy pomocy finansowej dla koncernu TUI Group, a więc jeszcze zanim operacje takie wzbudzać będą coraz większe kontrowersje zarówno w kręgach społecznych, jak i biznesowych.

Pośrednio świadczy to o tym, że na poprawę kondycji organizatorów w najbliższym sezonie zimowym nie ma co liczyć, za to otwartą kwestią staje się pytanie o wysokość kolejnych poniesionych strat. Dość oczywiste jest, że dotyczy ono zarówno rynku niemieckiego, krajów nadbałtyckich, jak również organizatorów działających na rynku polskim.

Jaki może być dla turystyki wyjazdowej sezon lato 2021

Dla niektórych organizatorów i agentów może to być na razie problematyka dość abstrakcyjna, bowiem najważniejsze są kwestie typu tu i teraz, a zwłaszcza bezproblemowego przetrwania kilku miesięcy trwającego jeszcze sezonu letniego i bliskiego już sezonu zimowego.

Koniunktura w sezonie letnim, a zwłaszcza w pierwszej jego części determinowana będzie przez trzy czynniki, czyli sytuację w zakresie rozprzestrzeniania, ewentualnie wycofywania się pandemii koronawirusa, sytuację materialną gospodarstw domowych oraz kwestię nastrojów konsumenckich, które będą decydowały o podziale środków pomiędzy oszczędności i konsumpcję, a w tym zwłaszcza konsumpcję towarów i usług dalszej potrzeby, do których na razie w naszym kraju należą jeszcze zagraniczne wycieczki.

W Niemczech przewidywania sugerują długą i głęboką zapaść w turystyce wyjazdowej

Przed przejściem do bliższego przyjrzenia się sytuacji w Polsce warto się bliżej przyjrzeć jak nadchodzący rok w turystyce wyjazdowej postrzegany jest w Niemczech. Competence Centre dla branży turystycznej publikuje periodycznie tzw. Recovery Checks, które powstają na bazie ankiet zbieranych od ponad 200 niemieckich ekspertów w zakresie turystyki i podróży.

Gdyby nie to, co dobrze wiedzą osoby trudniące się handlem na międzynarodowych rynkach finansowych, a mianowicie że taki tłum ekspertów z reguły nie ma racji, to polskich organizatorów powinno ogarnąć poważne przygnębienie, a i ministerialni urzędnicy organizujący dla branży tarcze antykryzysowe mogliby poczuć się co najmniej nieswojo.

Otóż eksperci w uśrednionym wariancie podstawowym twierdzą, że przychody branży turystyki wyjazdowej wyniosą w 2021 roku zaledwie 50 procent przychodów z przedpandemicznego 2019 roku, w roku następnym 60 procent, a w roku 2023 osiągną zaledwie 70 procent przychodów sprzed lat czterech. W wariancie optymistycznym przychody w 2021 powinny wynieść 60 procent osiągniętych w roku 2019, a w roku 2022 mało by to być "już" 75 procent.

W wariancie pesymistycznym obroty we wczesnym okresie 2022 roku byłyby na poziomie 1/3 obrotów z 2019, a 60 procent ich wielkości byłoby osiągnięte dopiero w roku 2024.

Taki tłum ekspertów działający w trudnych warunkach roku bieżącego ulega prawdopodobnie stadnemu przygnębieniu odnośnie dalszych perspektyw branży i stąd ich pesymizm jest zapewne mocno przesadzony. W takiej sytuacji zamiast przeprowadzać szeroko zakrojone ankiety wśród bardzo dużej liczby ekspertów, lepiej byłoby poprosić o opinie kilku, ale za to dobrze znających się na rzeczy. W wypadku prognoz, zwłaszcza dotyczących przyszłości, ilość rzadko przechodzi bowiem w jakość.

A co może zdarzyć się w Polsce?

W naszym kraju w branży zorganizowanej turystyki wyjazdowej nigdy nie było specjalnego urodzaju na prognozy rozwoju sytuacji biznesowej, a te które jej dotyczyły z reguły pochodziły z zewnątrz, czyli od osób, które trudniły się obserwacją działalności branży. Tak pozostało i tym razem, gdy mamy w zasadzie jedną oficjalną opinię pani analityk, która uważa, że obroty w branży zorganizowanej turystyki wyjazdowej w roku 2021 spadną wobec roku 2019 o nieco ponad 25 procent. Opinia ta wydaje się całkiem rozsądna, zwłaszcza w sytuacji, w której szczepionkę lub skuteczną metodę leczenia, ewentualnie oba te rozwiązania równolegle, otrzymamy przed końcem drugiego kwartału przyszłego roku.

Wariant taki można by uznać za podstawowy, ale warto zwrócić uwagę, że implikuje on kolejnych kilka wariantów rozwoju konkurencyjnej rywalizacji na rynku imprez turystycznych. Większość z nich nie jest niestety korzystna dla ogółu krajowych organizatorów turystyki. Na razie warto przytoczyć zwłaszcza jeden, którego prawdopodobieństwo zaistnienia wydaje się relatywnie wysokie.

Ostra (?) rywalizacja o zmniejszającą się liczbę turystów

Liczba klientów zorganizowanej oraz samodzielnej lotniczej turystyki wyjazdowej tworzonej w oparciu o przeloty tanimi liniami wyniosła w 2019 roku prawie równe 4 miliony. W przybliżeniu składało się na to prawie 3,2 miliona turystów, którzy wyjechali z biurami podróży i ponad 800 tysięcy, jacy skorzystali z tanich linii (LCC). Liczba tych ostatnich wydaje się niewielka, ale trzeba pamiętać, że obejmuje ona jedynie typową (czyli jakby równoległą do biur podróży) turystykę wypoczynkową, czyli np. bez krótkich lub weekendowych pobytów w atrakcyjnych miastach oraz przelotów w innych celach, czyli np. odwiedzin krewnych i znajomych, przelotów do pracy itp.

Z kolei prawie milion klientów biur podróży wyjechało w biurem TUI Poland, co powoduje, że dla ogółu pozostałych touroperatorów pozostało 2,2 mln turystów. Mieliśmy więc w 2019 roku trzy podgrupy klientów lotniczej wypoczynkowej turystyki wyjazdowej: 2,2 mln wyjeżdżających z biurami podróży (bez TUI Poland), niecały milion z biurem TUI Poland i nieco ponad 0,8 mln wyjazdów organizowanych samodzielnie w oparciu o przeloty z LCC.

Gdyby w roku 2021 liczba klientów lotniczej turystyki wyjazdowej rzeczywiście skurczyła się o 25 procent oznaczałoby to ograniczenie łącznego popytu do około 3 mln wycieczek. W konsekwencji powstaje pytanie jak mógłby w tej nowej sytuacji wyglądać nowy podział rynku.

Tanie linie doświadczając spadku przelotów na kierunkach paneuropejskich np. z powodu mniejszego ruchu biznesowego, będą prawdopodobnie szukały częściowej rekompensaty m.in. na kierunkach turystycznych wrażliwych na cenę i relatywnie mniej nasyconych. Można szacować, że ich duża zdolność do konkurowania ceną może spowodować, pomimo niekorzystnej sytuacji rynkowej, że utrzymają liczbę turystów na poziomie zbliżonym do 2019 roku. Z kolei stosujące bardzo niskie ceny i nastawione na szybką ekspansję biuro TUI Poland może mimo wszystko nie osiągnąć w takiej sytuacji przedpandemicznej liczby klientów, a liczba sprzedanych wycieczek może ulec zmniejszeniu do 800-900 tysięcy.

Przy takich założeniach liczba klientów do podziału pomiędzy inne biura spadłaby do zaledwie 1,3-1,4 miliona, czyli o prawie 40 procent. Stanowiłoby to zupełnie nową sytuację i stawiałoby nowe wyzwania z zakresie działań nastawionych na osiągnięcie w takich warunkach równowagi rynkowej. Jest ona bowiem podstawowym warunkiem rentownej działalności w zakresie lotniczej zorganizowanej turystyki wyjazdowej, która z kolei jest niezbędna dla generowania środków nie tylko do rozwoju firm, ale i do regulowania zobowiązań wobec Turystycznego Funduszu Zwrotów.

Teoretycznie możliwy wariant (bardzo) optymistyczny

Można sobie też wyobrazić rynek w znacznie lepszej kondycji, napędzany dużym popytem odłożonym, dobrą koniunkturą gospodarczą i adekwatnymi do niej nastrojami konsumenckimi. Mógłby on np. osiągnąć 90 procent wielkości jaka byłaby osiągalna w sytuacji gdyby wpływ sytuacji pandemicznej został definitywnie ograniczony, a życie społeczne wróciło (prawie) do normalności.

Ścieżka liczby klientów według dość dobrze sprawdzających się wcześniej modeli cyfrowych, zakładała wzrost liczby uczestników lotniczej wypoczynkowej turystyki wyjazdowej w 2020 roku do 4,55 miliona, a w roku 2021 do 4,95 miliona. Dla osób pamiętających bardzo dobrą przedpandemiczną sprzedaż wycieczek w okresie first minute taka dynamika wzrostu rynku (z 4 do 4,55 miliona turystów, czyli o 13,7 procent) może się wydawać zbyt mała, ale trzeba pamiętać, że przebieg pierwszej fazy sprzedaży sezonu lato 2020 był w dużej mierze determinowany i napędzany sytuacją z drugiej połowy sezonu 2019, gdy brakowało już niektórych wycieczek, a ceny były wysokie.

Sytuacja była więc podobna do wyśmienitej sprzedaży first minute sezonu lato 2018, która bazowała w dużej mierze na podobnych doświadczeniach z drugiej połowy sezonu 2017, po czym na wiosnę dynamika sprzedaży wycieczek wyraźnie spadła.

Gdyby rynek był w stanie osiągnąć w 2021 wolumen sprzedaży przewidziany na 2020 (czyli jakby z rocznym opóźnieniem), to sytuacja ogółu polskich organizatorów byłaby diametralnie inna. Można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że dynamika w LCC nie przekroczyłaby 25 procent (i tak znacznie więcej niż w kilku latach poprzednich), a biuro TUI Poland mogłoby sprzedać około 1,2 mln imprez turystycznych (wzrost o ponad 22 procent, czyli nieco więcej niż zapowiadało). W tej sytuacji dla innych organizatorów pozostałoby 2,35 mln klientów, co przekładałoby się na wzrost w granicach 6-8 procent, a więc i tak dość wyraźnie wyższy niż w roku 2019, gdy ta grupa organizatorów odnotowała nawet niewielki spadek liczby sprzedanych wycieczek.

Ponieważ w roku 2019 skutecznie i z dużym sukcesem finansowym utrzymano równowagę rynkową, to tym bardziej całkiem realne byłoby powtórzenie tej sytuacji w bardziej korzystnych warunkach przykładu przedstawionego powyżej.

Nastroje konsumenckie mogą bardziej niż zwykle przełożyć się na koniunkturę w turystyce wyjazdowej

Pomiędzy tymi wariantami jest oczywiście miejsce na mnóstwo pośrednich, które będą zależeć od bieżącej sytuacji epidemicznej, koniunktury gospodarczej przekładającej się na sytuację gospodarstw domowych oraz od ewolucji nastojów konsumenckich, które mają z reguły znaczny wpływ na popyt na zagraniczne wojaże. Z tych trzech czynników stosunkowo najbardziej przewidywalny jest czynnik drugi, zaś sytuacja epidemiczna Polski i innych krajów jest regularnie przedstawiana w naszych materiałach tygodniowych.

W kolejnych materiałach przyjdzie zatem czas na bliższe przyjrzenie się sytuacji w zakresie mniej docenianego czynnika trzeciego, zwłaszcza, że w ostatnich miesiącach napawa ona niepokojem i może negatywnie skorygować przyszłoroczne plany polskich organizatorów turystyki.

Zielona wyspa otoczona bordowym pierścieniem krajów o bardzo wysokich wskaźnikach infekcji

W tej części materiału już tradycyjnie przedstawiono zaktualizowane mapki oraz tabelę obrazujące sytuację w zakresie rozwoju koronawirusa w poszczególnych krajach podzielonych na rynki źródłowe i docelowe. Przy okazji zaznaczamy, że zostały one sporządzone według zasad przedstawionych w materiale z 13 marca 2020, czyli nie przedstawiają liczb bezwzględnych, jak jest to często ujmowane w mediach, ale obejmują liczby zachorowań i zgonów odniesione do liczby mieszkańców, jak również nie pokazują liczb narastająco od początku epidemii lecz podają aktualną sytuację rozwoju choroby w okresie ostatniego tygodnia (pomiędzy godzinami 22 w kolejne niedziele), co pozwala trafniej obserwować bieżące tempo rozwoju i skutki epidemii.

W minionym tygodniu sytuacja w zakresie rozprzestrzeniania się koronawirusa na rynkach źródłowych nadal nie była korzystna. Na ogólnym obrazie kontynentu kolor zielony, który oznacza tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń na milion mieszkańców na poziomie poniżej 100, ogranicza się teraz do Polski, krajów nadbałtyckich i Skandynawii. Istotną informacją z polskiego punktu widzenia jest również to, że u naszego sąsiada i największego partnera w relacjach handlowych sytuacja kształtuje się nadal stosunkowo pomyślnie i wskaźnik nowych zakażeń niewiele odbiega od tej umownej granicy (114).
Niestety w niemal wszystkich pozostałych państwach obserwujemy niekorzystne trendy rozprzestrzeniania się wirusa i w rezultacie ogólne ważone wskaźniki dla obszaru zachodniej i środkowo-wschodniej Europy ponownie dość istotnie wzrosły. Kolejny już raz było to rezultatem większej skali wzrostu wskaźników w krajach o znacznej liczbie ludności, a zwłaszcza Francji, czego nie jest w stanie zrównoważyć umiarkowana poprawa w Polsce, Skandynawii, krajach
nadbałtyckich oraz względna stabilizacja w Niemczech.





W rezultacie ważony liczbą ludności wskaźnik dla krajów Europy Zachodniej wzrósł w ubiegłym tygodniu już dziewiąty raz z rzędu osiągając poziom 376 przypadków na milion mieszkańców (przed tygodniem 289), czyli jest już blisko siedem razy wyższy od minimum zanotowanego w pierwszym tygodniu czerwca, które wyniosło jedynie 56 takich przypadków.
Najwyższe współczynniki zakażeń nadal występują w gęsto zaludnionych obszarach Francji (862), Holandii (428), Belgii (401) oraz w Austrii (432). Szczególnie niekorzystna stała się sytuacja w tym pierwszym kraju, gdzie wskaźnik nowych zakażeń osiągnął już poziom bez mała dwukrotnie wyższy niż podczas absolutnego szczytu pierwszej fali zachorowań dla tego kraju, który wystąpił 1 kwietnia i wyniósł 474 zakażenia na milion.
Nadal nieco mniej niekorzystnie pod względem zmian ogólnego wskaźnika nowych zachorowań przedstawiała się sytuacja w Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie wskaźniki w większości krajów rosły z reguły mniej dynamicznie lub nawet się zmniejszyły (Polska i kraje nadbałtyckie). W łącznym rezultacie ważony wskaźnik zbiorczy dla regionu zwiększył się z 289 do 327 zachorowań tygodniowo na milion mieszkańców, czyli mniej dynamicznie niż w zachodniej części kontynentu.
W Polsce po sześciu wcześniejszych przekroczeniach granicy 100 przypadków nowych zakażeń na milion mieszkańców, w tym rekordowej dla naszego kraju wartości 134 osiągniętej przed dwoma i trzema tygodniami, wskaźnik spadł do poziomu 88. Jest to jednak nadal o około 1/3 więcej od średniej z dość stabilnego ponad trzymiesięcznego okresu od początku kwietnia do trzeciej dekady lipca, która wyniosła około 65 przypadków zakażeń na milion mieszkańców. Pewien wpływ na mniejszą liczbę wykrywanych chorych może mieć zmniejszona liczba przeprowadzanych testów, gdyż ograniczono ich wykonywanie wśród osób bezobjawowych lub z niejednoznacznymi objawami choroby.
W Rosji odnotowano kolejny nieduży wzrost wskaźnika nowych zakażeń, ale zmniejszył się wskaźnik liczby zgonów. Na Białorusi i Ukrainie podniosły się zarówno wskaźniki nowych zachorowań, jak również zgonów, przy czym w tym drugim kraju liczba zakażeń wzrosła dziewiąty raz z rzędu, a liczba zgonów szósty.
Po wcześniejszym wzroście tygodniowego wskaźnika nowych zakażeń w Szwecji z 125 do 155 opadł on do wartości 94. Przy dość podobnej sytuacji w Finlandii i Norwegii spowodowało to ukształtowanie się ważonego wskaźnika nowych zakażeń w Skandynawii na niemal tym samym poziomie 93,4 przypadków na milion mieszkańców (poprzednio 122).






Na mniej korzystną zmieniła się też sytuacja w zakresie wskaźników epidemicznych w krajach docelowych, czyli takich do których udają się turyści. Tygodniowy wskaźnik nowych infekcji wyniósł w tym obszarze 220 przypadków wobec 200 odnotowanych w tygodniu poprzednim. Do tego nadal niejasna jest sytuacja w Hiszpanii, w której obok danych dziennych dotyczących zachorowań systematycznie ujawniane są przypadki z okresów przeszłych, które niestety nie są dopisywane do bieżących statystyk dziennych, ale często jedynie do skumulowanych statystyk zbiorczych. Powoduje to dość znaczne rozbieżności danych i w dalszej konsekwencji wskaźników nowych zakażeń. W ostatnim tygodniu wyniosły według wariantu pierwszego 569 przypadki (poprzednio 644) , a według drugiego, czyli tygodniowych zmian skumulowanych liczb nowych zakażeń 1273 (poprzednio 1314).
Dla celów niniejszego materiału i wizualizacji przyjęliśmy wartość niższą, ale należy zaznaczyć, że takie niestabilności danych z Hiszpanii, jakie w przypadku tego kraju występowały kilkakrotnie w przeszłości, szkodzą transparentności jego sytuacji epidemicznej i mogą prowadzić do niepotrzebnie asekuracyjnych decyzji władz decydujących o utrzymaniu lub zawieszeniu ruchu lotniczego z Hiszpanią.
W ostatnim tygodniu istotnie pogorszyła się też sytuacja w Maroku (wzrost wskaźnika z 309 do 386), w Portugalii (wzrost z 242 do 365) oraz siódmy raz z rzędu w do niedawna mało zainfekowanej Tunezji (z 116 do 135), która pozostała krajem objętym kolorem bladoczerwonym. W ten sposób w gronie krajów tej grupy oznaczonych kolorem zielonym pozostały jedynie Egipt i Cypr.
W obecnej sytuacji epidemicznej nadal warto rozważać wyjazdy do stosunkowo niedrogich (tańszych od Egiptu) i stosunkowo nieodległych i popularnych kierunków wśród polskich turystów, czyli Grecji i Turcji oraz do kończącej już letni sezon turystyczny Bułgarii. Są to obecnie kraje, co najwyżej umiarkowanego ryzyka epidemicznego, co odróżnia je od np. zdecydowanie mocniej i bardzo niestabilnie infekującej się Hiszpanii.





W okresie ostatniego tygodnia sytuacja epidemiczna w USA kolejny raz uległa niedużej poprawie. Po raz dziewiąty z rzędu z rzędu spadł wskaźnik nowych zakażeń (kolumna pierwsza), a po raz czwarty obniżył się też wskaźnik liczby zgonów (kolumna druga). W nieznacznym stopniu zwiększył wskaźnik osób hospitalizowanych oraz podlegających kwarantannie (kolumna trzecia), ale za to liczba chorych w stanie ciężkim obniżyła się już po raz siódmy z kolei (kolumna czwarta).
W Japonii sytuacja epidemiczna pozostała na ścieżce poprawy i tym razem tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń wykazał spadek z 35,3 do 29,0 przypadków na milion, podczas gdy przed czterema tygodniami przebywał jeszcze na poziomie 73,6. Jest to już poziom zbliżony do rekordowych wartości w pierwszej fali epidemii odnotowanych w tym kraju w połowie kwietnia. Powtórne odrodzenie się fali zachorowań w tym kraju spowodowane było prawdopodobnie zbyt wczesnym zniesieniem (koniec maja) antyepidemicznego stanu wyjątkowego, co było podobnym błędem do popełnionego także w niektórych innych krajach.
W Korei Południowej po wcześniejszych czterech kolejnych wzrostach tygodniowego wskaźnika nowych infekcji nastąpił drugi z rzędu istotny jego spadek (z 28,7 do 19,5), co może oznaczać, że potwierdzony został zniżkowy trend liczby nowych zachorowań. W obu ostatnio wymienionych krajach azjatyckich tygodniowe wskaźniki liczby zgonów pozostają, pomimo pewnych wahań nadal na bardzo niskich poziomach.

Wskaźnik nowych zakażeń w Chinach po licznych zmianach (trzy wzrosty, cztery spadki i nieduży wzrost) spadł w minionym tygodniu do bardzo już niskiego poziomu. Oznacza to, że przejściowy problem nowych zakażeń został już opanowany. Ponadto w kraju tym już od połowy maja nie odnotowuje się żadnych nowych przypadków śmiertelnych. W nawiązaniu do materiałów wcześniejszych zaznaczamy też, że liczba zachorowań przez kilka miesięcy była odnoszona do ludności prowincji Hubei, ponieważ był to dominujący i niemal jedyny region rozwoju choroby. Obecnie ognisk rozwoju choroby pojawiło się więcej, ale dla celów zachowania proporcji liczba nowych zachorowań jest odnoszona tabeli do tej samej liczby ludności jak było to poprzednio.



Wróć do strony głównej


Pełna wersja

© 2024 TUR-INFO.PL Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kontakt z nami

stat24.com