TUR-INFO.PL
Serwis Informacyjny Branży Turystycznej


2019-10-18 - Turyści nazwani szarańczą - czy na pewno słusznie?

Burmistrz miasta Rzym na konferencji dotyczącej zrównoważonego rozwoju pozwoliła sobie na określenie turystów jako szarańczy, twierdząc, że Rzym potrzebuje gości, którzy spokojnie podziwiają nasze piękno.

reklama


Ta radykalna, choć wyrwana z kontekstu wypowiedź jest zrozumiała w nurcie problemów jakie przeżywają najbardziej popularne miasta. Sama burmistrz zapewniła: Rzym powoli stara się zmienić kurs i odejść od wizji turystyki spod znaku +wpadaj i uciekaj+, która nie wzbogaca miasta, ale je zubaża. Pani burmistrz jest przeciwna wprowadzeniu limitu zwiedzających, natomiast ma ambicje idące w kierunku lepszego wykorzystania ruchu turystów - jak sama powiedziała Wiele osób mówi, że nawet jeśli nic nie robimy, to do Rzymu i tak przyjeżdżają turyści. Ale czy tego właśnie chcemy? Mamy biernie to znosić? Nie, chcemy zarządzać turystyką.

Takie problemy z overtourismem jak nazwano to zjawisko dotykają m.in. Wenecji, która wprowadziła opłaty za wjazd od 1 września 2019, ale jednak przesunęła ich wprowadzenie o 4 miesiące o czym pisaliśmy Opłata za wjazd do Wenecji nie tak szybko.

Jednak mniejsze miasta, z mniejszą liczbą stałych mieszkańców, mają większy problem z ruchem turystycznym. Rzym jako stolica z blisko 3 milionami mieszkańców ma szanse, aby próbować wpływać i równoważyć działania turystów, których w 2018 roku było "zaledwie" około 15 milionów. Z drugiej strony ruch turystów z reguły skupia się wokół słynnych zabytków i tam powstają duże problemy z ruchem gości jak przy Schodach Hiszpańskich czy Fontannie Di Trevi o czym również pisaliśmy Służby porządkowe pilnują rzymskiego zabytku.

Tylko czy tak na prawdę jest realna szansa, aby ruchem turystów zarządzać? Bo karno-nakazowe działania będą odbierane negatywnie, będą budować zły wizerunek niegościnnego miasta (chcącego przy tym zarobić). Jednak próba wpłynięcia od strony konsumenckiej na chęć oglądania innych zabytków wydaje się bardzo karkołomna. Z reguły w filmach, na portalach społecznościowych i w innych przekazach masowych, tworzący przekaz chce dla ułatwienia (a niekiedy podbicia swojej rangi) wykorzystać symbole - wyobraźmy sobie pokazanie Rzymu bez Koloseum, Paryża bez wieży Eiffla czy Brukseli bez Sikającego Chłopca. Jest to możliwe lub czasem celowe, ale jednak statystycznie motyw ten będzie pojawiał się najczęściej.

Podobnym karkołomnym pomysłem, jak zarządzanie turystyką na miejscu, jest próba zmiany oficjalnej nazwy, którą podjęła Holandia. Uznano bowiem, że Holland się źle kojarzy i teraz lepiej będzie się posługiwać nazwą The Netherlands. Rząd uległ sugestiom doradców i przyjął taką oficjalną strategię. Czy to pomoże w stosunku do osób mających jakąś wiedzę i doświadczenie turystyczne? Chyba nie bardzo, bo nie słychać, aby za tym szły duże zmiany w samym kraju. Jednak na samym rebrandingu i promocji z pewnością wielu zarobi, a oficjele poklepią się po plecach mówiąc "zrobiliśmy co mogliśmy".

Co więc zrobić? Tu nie ma prostych odpowiedzi - prawdopodobnie trzeba działać wielotorowo, starając się rozłożyć ruch, wypromować inne zabytki i nowe lokalizacje. Przede wszystkim jednak warto zachować pewną pokorę i docenić przyjazd turystów, bo oni tak naprawdę nie muszą przyjeżdżać akurat tutaj.



Wróć do strony głównej


Pełna wersja

© 2024 TUR-INFO.PL Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kontakt z nami

stat24.com